Po
wczorajszej, dość dotkliwej wyjazdowej porażce na Kepę spadła
lawina krytyki. W
światło jego bramki padł tylko jeden gol, jak się okazało
zwycięski. Był przybity, jednak szybko się otrząsnął. Walka do
samego końca oraz ambicja… Między innymi za te cechy go
pokochałam. Nigdy się nie poddawał, sukcesywnie dążył do
poprawy, do wyeliminowania błędów. Wiedział, że ludzie są
różni, dlatego zaprzestał czytania negatywnych komentarzy i
dziennikarskiego bełkotu. W pewien sposób go podziwiałam, bo mnie
zalewała fala złości. Nie potrafiłam zrozumieć zachowania niektórych kibiców. Gdy spektakularnie bronił,
kochali go. Kiedy zdarzył mu się gorszy dzień, mieszali go z
błotem i wieszczyli szybki koniec kariery w Chelsea.
Zirytowana zaklęłam pod nosem.
–
Co się dzieje? – spytał zaciskając
dłonie na kierownicy. – Stresujesz się? – Zaśmiał się
wykonując skomplikowany manewr na rondzie.
–
Nie – prychnęłam kpiąco. – I nic
się nie dzieje – Zapewniłam go nie chcąc, by dobierał sobie do
głowy nieistotne sprawy.
–
To dobrze, bo nie ma czym – obwieścił
wjeżdżając na przedmieścia Londynu. – Ze mną nie zginiesz!
–
Boję się, że to ja nas zabiję –
oznajmiłam szczerze. – Swoją drogą, dlaczego tak nagle wpadłeś
na taki pomysł? – Zainteresowałam się.
–
Sama kiedyś wspominałaś, że
chciałabyś się nauczyć jeździć samochodem – pstryknął mnie
w czoło.
–
Powinnam bardziej zastanawiać się nad
tym, co mówię – sarknęłam zmieniając muzykę. Zarzuciłam
włosami śpiewając wraz z wokalistą Green Day. – Mówiłam ci
już, że idziesz ze mną na koncert w czerwcu? – Spytałam patrząc
na niego uważnie.
–
Nie – odpowiedział skręcając w lewo.
– Nowa płyta?
–
TAK! – krzyknęłam z entuzjazmem. –
Już nie mogę się doczekać! – Pisnęłam jak mała dziewczynka,
czym rozbawiłam go do łez.
–
Są już bilety? – zaparkował dając
mi czas, abym oswoiła się z myślą, że to ja za chwilę zajmę
miejsce za kierownicą.
–
Czy są? – zrobiłam wielkie oczy. –
Kupiłam je jakiś miesiąc temu!
–
Czemu w ogóle o to zapytałem? –
rozłożył bezradnie ręce. – Ale z chęcią będę ci
towarzyszył!
–
Nie masz wyjścia – wystawiłam mu
język siadając na fotelu. Próbowałam uspokoić szalejące nerwy,
kiedy zapinałam pas. – Czemu się na to zgodziłam? – Mruknęłam.
–
Daj spokój, jesteśmy na obrzeżach!
Specjalnie wybrałem takie miejsce – oznajmił dumnie instruując
mnie. Trzęsły mi się dłonie, gdy próbowałam odpalić pojazd. –
Nie przekręciłaś kluczyka – Parsknął. Posłałam mu wrogie
spojrzenie naprawiając ten błąd. – Teraz powinno pójść z
górki! – Kepa dodał mi otuchy ciepłym uśmiechem. Odczułam
ulgę, ale tylko na chwilę.
–
Nie nadaję się do tego! – fuknęłam,
kiedy nami szarpnęło.
–
Nie możesz poddawać się po pierwszej
nieudanej próbie – powiedział. Skinęłam głową słuchając
jego wskazówek. Szło mi beznadziejnie, jednak Kepa nie powiedział
mi tego wprost. Cierpliwie tłumaczył mi, co mam robić, jak
prawidłowo trzymać kierownicę. Po upływie jakichś dwudziestu
minut moją twarz ozdobił promienny uśmiech.
–
Idzie mi coraz lepiej! – oznajmiłam
śmiejąc się głośno.
–
Uważaj! – ostrzegł mnie. – ALISA! –
Krzyknął łapiąc się za serce. Wcisnęłam hamulec oddychając
ciężko. – Jakim cudem nie zauważyłaś tej górki?!
–
Nie krzycz na mnie! – zbulwersowałam
się ocierając łzy. – Mówiłam, że to nie dla mnie!
–
Masz rację – przyznał, po czym
parsknął śmiechem. Uniosłam brwi nie rozumiejąc jego
rozbawienia. Wzruszył ramionami głaszcząc mój policzek. – Po
prostu przypomniało mi się, jak kiedyś wykorzystałaś mnie w
samochodzie – Powiedział schrypniętym głosem.
–
Ach, tak? – zainteresowałam się
siadając na nim okrakiem. Zamruczał z entuzjazmem całując mnie
mocno. Odwzajemniłam pieszczotę z zaangażowaniem. Zaczęłam
bezwstydnie ocierać się o jego krocze, co przyjął z zadowoleniem.
W ułamku sekundy ściągnęliśmy z siebie zbędne w tym
momencie ubrania, po raz kolejny dając się ponieść emocjom i
namiętności, która zawładnęła nami bez reszty…
Powrót
do domu upłynął nam w przyjemnej ciszy. Bezpiecznie usadowiłam
się na fotelu pasażera oddychając z ulgą. Nie nadawałam się na
kierowcę. Wiedziałam to od dawna, lecz do Kepy nie trafiały żadne
argumenty. Teraz przekonał się o tym na własnej skórze i miałam
nadzieję, że już nigdy więcej nie każe mi wsiąść za kółko.
Bez dwóch zdań wolałam swój niebieski rower! Spojrzałam na niego
z ukosa, a jego usta wykrzywiły się w cwanym uśmiechu.
Prychnęłam pod nosem orientując się, o czym myśli.
–
Skup się na jeździe – warknęłam,
kiedy poczułam jego dłoń na kolanie.
–
Nie obruszaj się tak – parsknął. –
Dekoncentrujesz mnie!
–
W takim razie przepraszam –
odpowiedziałam zakładając ręce na piersi.
–
To ty zaczęłaś się do mnie dobierać!
– oznajmił wjeżdżając na podjazd.
–
Nie protestowałeś – przypomniałam mu
wychodząc na świeże powietrze. – Matt wrócił! – Krzyknęłam
widząc zaparkowany samochód. – Nareszcie!
–
Ciekawe, czy zgubił Jamesa w Irlandii –
Kepa posłał mi rozbawione spojrzenie. Wzruszyłam ramionami
otwierając drzwi. Przywitał mnie dziwny spokój. Zmarszczyłam
czoło wędrując do kuchni. I to był mój błąd. Zamarłam z
szeroko otwartymi oczami. Matt całował się z moim bratem!
Pokręciłam głową chcąc odgonić od siebie ten obraz, ale on
pozostawał niezmienny. To działo się naprawdę!
–
Co to ma znaczyć, do cholery?! –
warknęłam dużo głośniej niż zamierzałam. Odskoczyli od siebie
momentalnie. Na ich twarzach malowała się konsternacja. – Co wy
wyprawiacie?! – Rzuciłam torebkę na blat dając im do
zrozumienia, jak wściekła jestem w tej chwili.
–
Alisa, to nie tak… – Matt nerwowo
podrapał się po karku. Skurczył się w sobie i szukał wsparcia w
moim bracie.
–
A jak?! – tupnęłam nogą jak
pięcioletnia dziewczynka. – Od kiedy całujesz facetów?! –
Zwróciłam się do Jamesa, który trząsł się jak osika na
wietrze. Spuściłam z tonu widząc go w takim stanie.
–
Od zawsze – wyznał cicho, czym wprawił
mnie w osłupienie. Zamrugałam powiekami chcąc przyswoić tę
informację. – Jestem gejem, siostrzyczko – Oznajmił. Spojrzałam
na niego jak na wariata. – Alisa?
–
Ale jak to? – zapytałam siadając na
barowym krześle. Kepa położył mi dłoń na ramieniu chcąc mnie
uspokoić. Rozbieganym wzrokiem błądziłam po ich twarzach. –
Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?! – Warknęłam czując
ogarniającą mnie irytację. – To dlatego zabrałeś Matta na
wycieczkę?! Dlaczego nic nie mówiliście?! Jesteście razem?! –
Pytania wystrzeliwały ze mnie jak z karabinu.
–
Nie… – po chwili odezwał się Matt.
– To znaczy… To stało się tak nagle, nie planowaliśmy tego…
– Zaczął próbując ukryć rumieńce.
–
Ty też nie mówiłaś, że jesteś z
Kepą! – James spojrzał na mnie oskarżycielsko.
–
Nie odwracaj kota ogonem!
–
Możemy porozmawiać na spokojnie? –
zadał pytanie próbując opanować drżenie dłoni. Skinęłam głową
z wdzięcznością przyjmując od Kepy szklankę wody. Opróżniłam
ją jednym łykiem. – Przepraszam, że nie powiedziałem ci
wcześniej… Bałem się, Alisa, tak bardzo się bałem – Szepnął
patrząc w dal.
–
Dlaczego? – nic z tego nie rozumiałam.
– Przecież wiesz, że bym się od ciebie nie odwróciła!
–
Teraz to wiem, ale jako dzieciak byłem
przestraszony. Kiedy odkryłem, że podobają mi się chłopcy,
zacząłem zastanawiać się, co jest ze mną nie tak… Pamiętam,
że płakałem po nocach, a pewnego dnia nie wytrzymałem i
postanowiłem powiedzieć o wszystkim rodzicom. Niepotrzebnie –
dodał z goryczą. – Nazwali mnie dziwadłem… Odwrócili się ode
mnie, od nas… To wtedy od nas odeszli – Wyznał, a moim ciałem
wstrząsnął szloch.
–
Zostawili nas, bo powiedziałeś im, że…
Boże! – zasłoniłam usta dłonią zeskakując ze stołka.
Zamknęłam brata w szczelnym uścisku. – Jak mogli?! Byłeś
przerażonym, małym chłopcem, który potrzebował zrozumienia i
miłości! Jak mogli opuścić ciebie, mnie, nas przez coś takiego?
–
Nie wiem – odpowiedział ocierając
łzy. – Bałem się, że gdy ty dowiesz się prawdy to też się
ode mnie odwrócisz… A tego bym nie zniósł – Wyznał obejmując
mnie mocniej.
–
James… – wyszeptałam głaszcząc go
po włosach. – Jesteś moim bratem. To mówi wszystko –
Oznajmiłam. – Żyłeś z tą tajemnicą przez te wszystkie lata…
Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?
–
Bo chciałem cię chronić – odparł,
jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie. Pociągnęłam nosem
chcąc zrozumieć prawdę, która właśnie do mnie dotarła.
Nienawidziłam tych ludzi. Nienawidziłam własnych rodziców. Nie
tak powinno być… – Podczas tego wyjazdu zbliżyliśmy się do
siebie z Mattem… Jest naprawdę świetnym facetem…
–
O tym nie musisz mnie przekonywać –
zaśmiałam się. – Bądźcie szczęśliwi – Pocałowałam brata
w czoło, czym w końcu wywołałam uśmiech na jego twarzy. –
Kocham cię, braciszku.
–
Ja ciebie też, Mała Mi. I teraz już na
pewno zostanę w Londynie – dał mi kuksańca w żebra.
–
Żeby nie odbiło mi się to czkawką!
Późnym
wieczorem leżąc w silnych objęciach Kepy próbowałam poukładać
sobie w głowie przekazane mi wiadomości. Mój brat przez całe
dzieciństwo, przez lata dojrzewania skrywał w sobie sekret, bał
się powiedzieć, kim jest, co czuje naprawdę. Plułam sobie w
brodę, że wcześniej niczego nie zauważyłam. Maskował się,
udawał, że interesują go dziewczyny, ale ja powinnam odkryć
prawdę. W końcu byłam jego siostrą! Targały mną sprzeczne
emocje. Cieszyłam się tym, że postanowił spróbować z Mattem, że
otworzył się przede mną. Jednocześnie byłam wściekła na
rodziców, na tych obcych mi ludzi, którzy zniszczyli naszą rodzinę
przez swoje przekonania i nastawienie. Przez lata zastanawiałam się,
co im zrobiłam, jakim oczekiwaniom nie sprostałam. Myślałam, że
to przeze mnie odeszli i zadręczałam się tym szlochając po
kątach. James też płakał, bo wiedział, bo się obwiniał... Żył
z tym, sam dźwigał ten ciężar na swoich barkach, nie chcąc bym
cierpiała.
–
Nie płacz, proszę cię… – Kepa
pogłaskał mnie po policzku. – Jestem z tobą.
–
Wiem… I dziękuję ci za to –
przysunęłam się bliżej niego. – Po prostu…
–
Nie zadręczaj się, to nie twoja wina.
To nic nie da, naprawdę – próbował przekonać mnie do swoich
racji. – Musi minąć jeszcze sporo czasu zanim oswoisz się z tym,
co dziś usłyszałaś. Nie możesz niczego przyspieszać, tylko
czekać spokojnie na dalszy rozwój wydarzeń. Będę wtedy z tobą,
zawsze, masz moje słowo. James potrzebuje cię teraz bardziej niż
kiedykolwiek wcześniej.
–
To też wiem – przytaknęłam.
–
Kochacie się, jesteście wspaniałym
rodzeństwem… Przejdziecie przez to razem – zapewnił mnie. – A
teraz śpij, bo sen to najlepsze lekarstwo na problemy – Cmoknął
mnie w czoło.
–
Szkoda, że to nie ty jesteś moim
problemem – ziewnęłam szeroko. Kepa spojrzał na mnie, nie
rozumiejąc aluzji. – Skoro z problemami najlepiej się przespać…
–
Jesteś niewiarygodna – parsknął. –
Ale taką cię kocham.
–
I ja ciebie. Powtarzanie tego nigdy mi
się nie znudzi – wyszeptałam składając niewidzialną obietnicę.
Odnaleźliśmy drogę do siebie w najlepszym momencie. Rozumiał
mnie, czasami o nic nie pytał, po prostu był dając mi nieocenione
wsparcie. Patrząc na niego zdałam sobie sprawę, że nigdy go nie
zostawię. Bo był moim Kepą. I to była odpowiedź. Na wszystko.
***
Witam!
Ale ja lubię Was zaskakiwać ^^ (Chyba że się spodziewałyście 😂)
Pozdrawiam ;*
Kepa chciał pomóc Alisie w nauce prowadzenie samochodu, jednak pomysł okazał się nie do końca trafiony... Od samego początku Alisa strasznie się stresowała, przez co nic jej nie wychodziło. Niech mimo wszystko tak szybko nie rezygnuje. Kto wie, może odkryje w sobie jeszcze talent świetnego kierowcy. Plus dla Kepy, że do samego końca pozostał ciwrpliwy i opanowany. No i odważył się usiąść Alisie za kierownicą swojego samochodu, co jest doskonałym dowodem miłości. 😂 Poza tym nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Nieudana lekcja została wynagrodzona bardzo przyjemnymi chwilami, na które żadne z naszych bohaterów nie może narzekać.
OdpowiedzUsuńW końcu Matt i James wrócili do Londynu. W dodatku z dość mocno szokującymi informacjami... Dla Alisy nakrycie ich na pocałunku musiało być nie lada szokiem. W dodatku, gdy dowiedziała się prawdy na temat orientacji Jamesa.
Nawet nie chce sobie wyobrażać, co chłopak musiał przejść przez te wszystkie lata, ukrywając swoje prawdziwe uczucia i robiąc wiele rzeczy na pokaz. A to wszystko ze strachu, że inni odrzucą go tak samo, jak rodzice. W głowie mi się nie mieści, że mogli postąpić w tak okropny sposób i zostawić swoje dzieci tylko dlatego, że ich syn okazał się gejem. Na całe szczęście teraz, gdy Alisa zna już prawda. James ma pewność, że ukochana siostra nigdy się od niego nie odwróci.
Mam też nadzieję, że wraz z Mattem odnajdą wspólne szczęście i okażą się zgodną parą. Obydwaj na to w pełni zasługują. Po tych wszystkich przykrościach, których doświadczyli w życiu.
Oby Alisa przestała się szybko zadręczać tym, że James przez tyle czasu musiał się ze wszystkim zmagać sam. To już nie wróci, a najważniejsza jest teraźniejszość. Dobrze, że dziewczyna ma wsparcie w Kepie, który zawsze potrafi ją pocieszyć i wesprzeć. Na pewno to dla niej teraz bardzo pomocne.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rodział.
Tak to już jest z niektórymi fanami piłki nożnej. Jak jest dobrze to będą pisać komentarze pełne miłości, a nie daj Boże przyjdzie słabszy okres, a potrafią swojego idola zmieszać z błotem. Ja to przynajmniej tylko migreny dostaje ^^ Biedny Kepa odczuł to na własnej skórze, ale najważniejsze to pracować dalej i nie zwracać uwagi na takich ludzi. A najlepiej się wyłączyć i znaleźć inne zajęcie. Na całe szczęście ma Alisę, której może poświęcić uwagę. A raczej jej nauce jazdy ^^ I może Kepa ma jakieś tam swoje umiejętności i talenty, ale raczej jego pewność siebie wobec nauki jazdy swojej ukochanej była zbyt wygórowana. Jakby to powiedzieć ... nie podołał temu zadaniu. A może to Alisa nie chciała współpracować ^^ oczywiście mam tu na myśli prowadzenie samochodu! "Nie przekręciłaś kluczyka" - tekst rozdziału! Parsknęłam śmiechem jak tylko to przeczytałam i wyobraziłam sobie biedną Alisę, która próbowała odpalić bez tego samochód. Skończyło się na tym, że i naukę jazdy trzeba było jakoś odreagować ^^ A Kepa niech lepiej zostanie szoferem swojej ukochanej i wszyscy będziemy szczęśliwi ... i bezpieczni :)
OdpowiedzUsuńMatt i James wrócili z wycieczki ... i przywieźli Alisie coś niezwykłego! Jej mina musiała być bezcenna gdy zobaczyła jak jej najlepszy przyjaciel oraz brat wymieniają się pocałunkami. Ale że James gejem? Szczęka mi opadła! Myślałam, że się jeszcze będzie kręcił wokół Grace, ale w sumie całe szczęście że nie! Jednak nie sama wiadomość o jego orientacji mną wstrząsnęła. Rodzice ich porzucili bo dowiedzieli się iż ich syn woli chłopców? Aż nie chce mi się wierzyć w ich bezczelność! Odrzucili ich z takiego powodu? Kompletnie nie dziwię się Jamesowi, że nie wyznał Alisie prawdy. Przeraźliwie bał się, że i ona go odrzuci bądź będzie miała pretensje o odejście rodziców. Mam nadzieję, że Ci ludzie już im nie staną na drodze. Mają siebie, a to najważniejsze. Oczywiście Alisa nie mogłaby lepiej zareagować na te rewelacje. W końcu to jej brat i nie ważne jest to, jaką ma on orientacje. Kocha to bez względu na wszystko. Na pewno ogromny głaz spadł z jego serca gdy został całkowicie przez nią zaakceptowany. Co nie zmieniło faktu iż dziewczyna czuła się okropnie wyobrażając sobie co musiał on przejść w samotności. Jak wiele łez wylał i nie mógł nikomu się zwierzyć. Ale to jest już przeszłość, które zachartowała go na reszte życia. Teraz ma szansę na wielkie szczęście, bo przecież Matt to szczęście samo w sobie :) Życzę im jak najlepiej ;3
Buziaki :*:*:*
Widzę, że umiejętności Alisy w prowadzeniu samochodu są tak samo kiepskie jak i moje ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę podziwiam Kepę , że był przy tym wszystkim aż tak opanowany. Zważając na to , że Alisa próbowała jeżdzic jego samochodem. Naprawdę należą mu się gratulacje z tego powodu. Bo nagrodę już dostał, po skończeniu lekcji 😉
James i Matt w końcu powrócili z wycieczki. Do tego można powiedzieć z wielkim hukiem;)
Alisą musiała być naprawdę w wielkim szoku, gdy zobaczyła jak ta dwójka się całuje.
Cieszę się, że przyjęła to tak dobrze. James po jego przejściach rodzicami ( Nie wiem czy tak straszni ludzie zasługują na to by nazywać ich rodzicami) , chyba poczuł ogromną ulgę.
Wsparcie siostry i to , że kocha go bez względu na jego orientację są dla niego ogromnie ważne.
Mam nadzieję, że będą z Mattem razem szczęśliwi. Bo oboje na to szczęście zasługują.
Pozdrawiam cieplutko. I jak zawsze czekam na kolejny rozdział.