niedziela, 26 stycznia 2020

Dwudziesty piąty

Londyn, Stamford Bridge, 11.01.2020 r.

 Stadion Chelsea przywitał mnie hałasem i piskami szalejących dzieciaków. Z uśmiechem na ustach zmierzałam w stronę loży VIP. Tęskniłam za tą atmosferą, za widokiem ogromnych flag oraz banerów. Coraz bardziej wkręcałam się w świat piłki nożnej, w świat Kepy, w którym przebywał od małego. Ten tydzień był dla nas nowy, ale równocześnie znajomy. Spędzaliśmy razem każdą wolną chwilę, nadrabialiśmy stracony czas, czerpaliśmy radość i siłę ze swojego towarzystwa. Tak powinno być od samego początku. Ja i Kepa razem, nie osobno. Musiało upłynąć sporo czasu, abyśmy w pełni zdali sobie z tego sprawę. Oboje popełniliśmy błąd nie decydując się na szczerą rozmowę, nie wyznając sobie prawdziwych uczuć. Woleliśmy udawać, że to, co nas połączyło nie było niczym poważnym. Dostaliśmy od życia lekcję. Skorzystaliśmy z niej, wyciągnęliśmy odpowiednie wnioski. Musieliśmy spędzić kilka lat bez siebie, żeby dostrzec to, co było oczywiste od zawsze.
Alisa! Cóż za niespodzianka! – usłyszałam, gdy tylko zjawiłam się na miejscu. Rozpromieniona Natalia posłała mi szeroki uśmiech. – Dawno się nie widziałyśmy! – Oznajmiła przytulając mnie.
Ostatnio… To był szalony czas – powiedziałam zdawkowo.
W takim razie musimy umówić się na damskie ploteczki – zaśmiała się przypatrując mi się uważnie. – Dziś jesteś sama? – Zapytała kątem oka spoglądając na bawiącego się Vitora. Sama wyciągnęłam ręce do Alicii, żeby się z nią przywitać. Dziewczynka objęła rączkami moją szyję, a ja korzystając z okazji ucałowałam jej pyzate policzki.
Matt ładuje baterie na wycieczce z moim bratem, a Alex… Cóż, to skomplikowana historia – wyjaśniłam pokrótce nie chcąc teraz wdawać się w szczegóły.
Rozumiem – kiwnęła głową. – W każdym razie… Dawno nie widziałam Andrei… Wiesz coś o tym? – Spytała z diabolicznym uśmiechem.
Ja… – zaczęłam szukając odpowiednich słów. – To chyba dobrze?
Wszystko w tobie zdradza, że ty i Kepa…! – roześmiała się. – Rozmarzony uśmiech, iskierki w oczach i świeże ślady na szyi… – Mrugnęła. Spłonęłam rumieńcem spuszczając głowę. – Nawet nie wiesz, jak się cieszę! – Pisnęła obejmując mnie.
Ja również – odpowiedziałam spoglądając na murawę. Sędzia właśnie rozpoczął pierwszą połowę spotkania. – Nie martw się, opowiem ci wszystko – Dałam jej kuksańca w żebra sadzając sobie Alicię na kolanach.
To dobrze, bo nie odpuszczę! – żartobliwie pogroziła mi palcem. Parsknęłam śmiechem skupiając się na meczu. Chelsea objęła pełną kontrolę, zawodnicy Burnley robili wszystko, aby ich zatrzymać, co skończyło się podyktowaniem Niebieskim rzutu karnego. W dwudziestej siódmej minucie Jorginho pewnie umieścił piłkę w siatce. Natalia krzyknęła uradowana czule spoglądając na męża.
Ma do tego talent! – oznajmiłam poprawiając Alicii kokardki we włosach. Natalia przyznała mi rację powracając do oglądania meczu. Zawodnicy Chelsea poszli za ciosem, dziesięć minut później wynik spotkania podwyższył Tammy Abraham. Po przerwie wychowanek klubu, Callum Hudson-Odoi strzelił swoją pierwszą bramkę w Premier League. Celebrował tę wyjątkową chwilę z kolegami z drużyny. Piłkarze przy wsparciu kibiców nie oddali prowadzenia. Pewnie wygrali spotkanie, a Kepa zachował czyste konto, co bardzo mnie ucieszyło.
Zasłużył na nagrodę – Natalia charakterystycznie poruszyła brwiami.
Nie rozmawiam z tobą! – prychnęłam zbierając się do wyjścia. Kobieta posłała mi porozumiewawcze spojrzenie chwytając synka za rękę. – I nie oddam ci córki! – Powiedziałam tuląc do siebie dziewczynkę.
Do twarzy ci z dzieckiem – przyznała. – Może…
Chyba wiem, co chcesz powiedzieć – jęknęłam. – Nic z tego!
Jak sobie chcecie – westchnęła opuszczając lożę.
Twoja mamusia jest stuknięta – szepnęłam do Alicii. Mała zaśmiała się radośnie zgadzając się ze mną. – Dobrze, że chociaż w tobie mam sprzymierzeńca – Połaskotałam ją.
Wszystko słyszałam!

Londyn, 12.01.2020 r.

 Śnieg wesoło skrzypiał pod nogami, kiedy wraz z Kepą przemierzałam drogę pod uniwersytet. Uparł się, że mnie odprowadzi stawiając się pod restauracją, gdy kończyłam zmianę. Złączył nasze dłonie posyłając mi szeroki uśmiech. Odwzajemniłam go nie mogąc uwierzyć we własne szczęście. Kepa był mój. A ja byłam jego. Po tylu latach oczekiwania, skrywania swoich uczuć… W końcu w pełni mogłam rozkoszować się jego obecnością, jego zapachem, nim całym. Kochałam go ponad wszystko.
Wiesz… – zaczął w pewnym momencie. Spojrzałam na niego z uwagą. – Andrea próbowała się ze mną skontaktować – Mruknął.
Czego chciała? – spytałam obawiając się najgorszego.
W wiadomości napisała mi, że chce to wszystko wyjaśnić… Prosiła mnie o rozmowę, spotkanie…
Zgodziłeś się?
Oczywiście, że nie – odpowiedział szybko. – Dla mnie Andrea to skończony rozdział. Za dużo się stało – Sarknął.
T-tęsknisz za nią? – wydukałam przystając w miejscu. Kepa w zdziwieniu zmarszczył brwi.
Nie, głuptasie – oznajmił naciągając mi czapkę na uszy. – Zdaję sobie sprawę z tego, że spędziliśmy ze sobą wiele lat, ale… W jednej chwili stała się dla mnie obcą osobą. Nie tęsknię za nią, nie brakuje mi jej. Żałuję tylko, że zmarnowałem tyle czasu, że miałem te cholerne klapki na oczach, że nie dostrzegałem oczywistego…
Hej, obiecaliśmy sobie, że nie będziemy wracać do przeszłości – pogłaskałam go po policzku. – Najważniejsze, że teraz jesteśmy razem.
Masz rację – przyznał całując mnie w czoło. Poczułam przyjemne ciepło. – Czy Alex dalej uczęszcza na kurs? – Zmienił temat.
Tak – potwierdziłam. Hiszpan zacisnął usta. – Chyba nie jesteś zazdrosny, prawda? – Prychnęłam.
Staram się – westchnął. – Ale jesteście tylko znajomymi?
Kepa! – strzeliłam go w ramię.
Dobrze, już nic nie mówię – skapitulował. – Jesteśmy na miejscu – Obwieścił stając pod wielkim gmachem. – Wpadniesz po zajęciach, prawda? – Upewnił się.
Oczywiście! Nie mam zamiaru siedzieć sama w pustym domu – wzdrygnęłam się. – Ta przedłużająca się wycieczka Matta z Jamsem zaczyna mnie niepokoić!
Daj spokój, nie są dziećmi – zaśmiał się.
Nie zapominaj, że mówisz o moim bracie – mruknęłam dostrzegając w oddali sylwetkę Alexa. Chłopak niepewnie mi pomachał, po czym zniknął za drzwiami. – Widzimy się za jakieś dwie godziny! – Wspięłam się na palce, by dotknąć ust Kepy. Wyczułam jego dumny uśmieszek. – Ten twój charakter! – Westchnęłam teatralnie oddalając się.
Za to mnie kochasz! – krzyknął. Odwróciłam się słysząc to wyznanie.
Między innymi! – posłałam mu całusa. Pokręcił głową skręcając za rogiem. Zaśmiałam się cicho wchodząc do ciepłego pomieszczenia. Z duszą na ramieniu udałam się do sali. Alex siedział na swoim miejscu, to obok niego było puste. – Mogę? – Spytałam niepewnie.
Nie wygłupiaj się – parsknął. – Alisa, wyjaśniliśmy sobie wszystko… Nie mogłaś o tym zapomnieć – Zaśmiał się nerwowo skubiąc nitki swetra.
Nie zapomniałam – wymruczałam zajmując miejsce. Było mi dość dziwnie. Alex był ważną osobą w moim życiu. Wiedziałam, że odbyliśmy szczerą rozmowę, jednak nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że coś zawaliłam, coś przegapiłam. Ja nie byłam mu obojętna. Czułam, że przebywanie w mojej obecności jest dla niego trudne. Sama przeżywałam podobne katusze widząc Kepę w towarzystwie Andrei. Zraniłam go odrzucając jego uczucia, ale musiałam być z nim szczera i wyłożyć karty na stół. Zasługiwał na szczęście, a ja nie mogłam mu go dać.
Przestań tyle myśleć – skarcił mnie wyciągając z plecaka paczkę ciastek. – Chcesz? – Poczęstował mnie.
Oczywiście! – aż zaświeciły mi się oczy. – Przepyszne!
Skłamałbym mówiąc, że sam je upiekłem – wyszczerzył się.
I bez tego jesteś chodzącym ideałem – powiedziałam. – Cholera, Alex… Przepraszam! – Zasłoniłam usta dłonią.
Jestem dużym chłopcem, nic mi nie jest – zapewnił mnie. – Cieszę się, że jesteś szczęśliwa – Poklepał mnie po ramieniu. Zgodziłam się z nim wpatrując się w sfatygowany egzemplarz Romea i Julii znajdujący się na jego stoliku. – Spokojnie, nie mam zamiaru umrzeć z miłości – Rozluźnił atmosferę.
Och, ulżyło mi! – zironizowałam porywając jeszcze jedno ciastko. Chłopak puścił mi oczko skupiając uwagę na prowadzącym. Poszłam za jego śladem pozbywając się ciężaru z serca.

 – Jestem! – krzyknęłam wchodząc do mieszkania Kepy. Odpowiedziało mi wesołe szczekanie Lindy. Odwiesiłam kurtkę na wieszak i udałam się do salonu. – Gdzie twój pan? – Spytałam głaszcząc ją za uszami. Zamerdała ogonkiem nie udzielając mi żadnych wskazówek. – Jesteś po jego stronie? – Zrobiłam smutną minę. Szczeknęła głośno. – Tak myślałam – Zrezygnowana pokręciłam głową. – Kepa!
Sypialnia! – odkrzyknął.
Gorzej niż z dzieckiem – załamałam ręce. – Nie mogłeś po prostu przyjść?
Nie – odpowiedział.
Dlaczego? – pchnęłam drzwi i zamarłam.
Dlatego – mrugnął do mnie. Moje ciało zapłonęło ogniem. – Podoba ci się? – Zapytał bezczelnie.
Co ty…? – wydukałam wchodząc w głąb pomieszczenia. Kepa stał obok łóżka. Na sobie miał jedynie niebieski łańcuch choinkowy, który zakrywał strategiczne miejsce. – Zwariowałeś? – Dopytałam podchodząc bliżej.
Chciałem ci zrobić niespodziankę – wymruczał mi do ucha.
Och – wyjąkałam tracąc grunt pod nogami. – Udało ci się – Szepnęłam lustrując wygłodniałym wzrokiem jego umięśnione ciało. Uśmiechnął się zadziornie kładąc się na łóżku. Przygryzłam wargę wpatrując się w niego z szybko bijącym sercem.
Dołączysz? – poklepał miejsce obok siebie. Wspięłam się na łóżko po drodze pozbywając się garderoby. Patrzył na mnie z podziwem i dzikimi ognikami w oczach. – Tak bardzo tęskniłem za tym widokiem… – Rozmarzył się wskazując na moje nagie ciało. Prychnęłam obdarzając pocałunkami jego tors. Gładziłam napięte mięśnie, drażniłam się z nim, raz po raz doprowadzając go na skraj.
Kręcisz mnie w tym łańcuchu – jęknęłam odsuwając go. Zaśmiał się i spiął, gdy poczuł mój gorący oddech.
Alisa! – skarcił mnie.
Nie udawaj takiego świętoszka, wiem, że chodziło ci o to od samego początku – puściłam mu oczko. Naprężył się, postawa jego ciała wyrażała więcej niż tysiąc słów. Jęczał moje imię, a ja rozkoszowałam się swoją władzą.
Prowokujesz mnie! – stęknął.
Sam zacząłeś! – odparowałam niewinnie oblizując usta.
Dość tego! – szarpnął się i przygwoździł mnie do materaca. Sapnęłam oburzona, kiedy poczułam go w sobie. Znajome uczucie ekscytacji wypełniło moje ciało. Oddaliśmy się sobie nawzajem, czerpiąc radość z każdego ruchu, z każdej emocji. Namiętność, ekstaza, ogień… To byliśmy my, na to się składaliśmy. Każdy element pasował do siebie idealnie. Nasze ciała, mieszające się ze sobą oddechy. Całość…


***

Witam!

Zgubiłam gdzieś wenę 😄



Pozdrawiam ;* 

4 komentarze:

  1. Alisa powoli wdraża się w obowiązki życiowej partnerki piłkarza i robi to z ogromną przyjemnością :) Cały ten piłkarski świat ją oczarował zapewniając wiele emocji. Jeszcze chwila, a stanie się ona ekspertem :) Na pewno mówiłaby mądrzej niż niektórzy "znafcy" ^^ Na dodatek spotkała Natalię oraz jej urocze dzieciaczki. Tak, Alisa zdecydowanie powinna umówić się na damskie ploteczki bo nadmiar mężczyzn w jej otoczeniu może w końcu doprowadzić do irytacji hihi. Brazylijski charakter Natalii dał czadu. Kobieta od razu zorientowała się co jest grane i dodała dwa do dwóch :) Sam widok malinek jest dość wymowny hihi ^^ Ale! Absolutnie się zgadzam z Natalią! Kepa zasłużył na nagrodę :P W końcu trza go motywować na każdym kroku :)
    Zazdrosny Kepa ^^ na każdym kroku musi pokazać, że Alisa należy do niego. A mógł się wcześniej ogarnąć! Ugh, miałam się już nie czepiać ^^ dobrze że chociaż podzielił się z dziewczyną informacją o wyszczerzu. Ciekawe co zębowa księżniczka chciała tym ugrać. Przeprosić go szczerze czy znów zmanipulować ^^ miejmy nadzieje, że da sobie spokój. Za to zaczynam przeczuwać że wycieczka Matta i Jamesa jeszcze da się nam we znaki. Coś za cicho się zrobiło w ich kontekście ^^ I Alex ... ech pan idealny jest zbyt idealny :) On po prostu musi znaleźć dla siebie pannę idealną! Szkoda, aby taki ktoś się marnował!
    Hahahahaha ej ten łańcuch będzie mnie straszył ^^ ja na miejscu Alisy bym pewnie padła ze śmiechu i już nie wstała. Nie ma to jak niespodzianka, która tak na prawdę była czystą i bezczelną prowokacją! A potem udaje takie niewiniątko, pomyślałby kto ^^ Po tylu miesiącach niedomówień i skrytych uczuć oni prędzej łóżko rozwalą niż się sobą nacieszą w pełni :) Najważniejsze, że są znów razem ;3
    Buziaki :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Po długiej przerwie od blogspota wracam i powoli nadrabiam zaległości. Na razie bardzo chaotycznie więc z góry przepraszam za nieogarniętość tego komentarza.
    Oj, ale przyjemniej czyta się o Alisie i Kepie razem. W końcu, po tylu latach mogą otwarcie ze sobą być, cieszyć się każdym wspólnym dniem, każdym. wygranym meczem i pocałunkiem. Uwielbiam czytać o takich szczęśliwych chwilach.
    Do tego teraz Alisa może już spokojnie chodzić na mecze Kepy jako jego pełnoprawna dziewczyna i cieszyć się z każdej wygranej. Mam nadzieję, że obecność ukochanej tylko doda Kepie skrzydeł i sprawi, że będzie grać jeszcze lepiej.
    A, i niewątpliwie Alisie jest do twarzy z dzieckiem na rękach. Na razie może zaprzeczać, ale prędzej, czy później na pewno postarają się z Kepą o własne maleństwo. Będą wspaniałymi rodzicami i już sobie wyobrażam tę wesołą gromadkę.
    A Alex? Myślę, że już pogodził się z faktem, że nie ma u Alisy szans. Owszem nadal to przeżywa, ale po prostu potrzebuje czasu, by przyzwyczaić się do nowej sytuacji. Może gdyby w jego życiu pojawiła się jakaś inna kobieta...
    Światełka choinkowe? Serio? Kepa, ty wariacie! Ale czego to faceci nie wymyślą. Nieźle się uśmiałam przy tej scenie.
    Dobra, ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  3. Alisa z każdym dniem, coraz lepiej orientuje się w piłkarskim świecie. W dodatku teraz, gdy wszystkie sprawy z Kepą się nareszcie wyjaśniły będzie miała, jeszcze większą motywację do dalszego zgłębiania wiedzy w tym aspekcie. Jeszcze kilka obejrzanych meczy i zostanie prawdziwym ekspertem.
    Obydwoje z Kepą powoli uczą się wspólnego życia i cieszą tym, że po tylu latach nareszcie mogą się sobą bez żadnych przeszkód cieszyć. Dzięki temu, że Hiszpan w końcu zrozumiał, że to właśnie Alisa jest tą jedyną. Mogą cieszyć się wspólnym szczęściem. Oby nic im już tego nie zepsuło. Przede wszystkim Andrea, która jak widać nie zamierza odpuścić. Kepa jednak zmądrzał i ani myśli dłużej słuchać jej nic nie wartych tłumaczeń. Najwyższy czas, aby dziewczyna na dobre zniknęła z jego życie i tak wystarczająco już napsuła wszystkim krwi.
    Nawet Natalia od razu zauważyła, jak Alisa jest teraz szczęśliwa. Bardzo szybko łącząc ze sobą fakty i domyślając się, że ma to związek z Kepą. Zgadzam się również z tym, że Alisie bardzo pasuje dziecko na rękach. Na pewno w przyszłości będzie wspaniałą mamą. Skoro już teraz widać, jak świetnie sobie radzi z opieką nad Alicią.
    James i Matt przepadli na dobre w tej Szkocji. Mam tylko nadzieję, że się nie zgubili. :D Kepa i jego zazdrość... To się chyba nigdy nie zmieni. Dobrze, że przynajmniej próbuje zaakceptować przyjaźń swojej ukochanej z Alexem, który powoli oswaja się z tym, że Alisa może zaoferować mu wyłącznie przyjaźń. Dobrze, że nie stroni od jej towarzystwa i stara się przywrócić ich relacje do stanu sprzed wyznania jego uczuć. To na pewno wiele znaczy dla Alisy. Ja także liczę, ze dla naszego idealnego Alexa znajdzie się wkrótce jakaś idealna dziewczyna, bo chłopak w pełni zasługuje na szczęście.
    Kepa jest prawdziwym mistrzem niespodzianek. :D Nikt go w tym nie przebije. Alisa na pewno nie będzie się z nim nudzić. Ale niech cieszą się sobą i nadrabiają stracony czas.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Alisą w końcu może w pełni cieszyć się meczami Kepy. Nie obawiając się, że gdzieś tam wpadnie na Andreę. Choć ta niestety jeszcze nie odpuscila. I jak znam życie, jeszcze nie raz nas tu wkurzy.
    Alisą z małą na rękach to za pewne słodki widok. Jak już będą mieć z Kepa swoje
    dzieci , będzie na pewno wspaniała mama.
    Kepa jak zawsze zazdrosny, tu już się chyba nic nie zmieni;)
    Mam nadzieję , że Alex szybko znajdzie sobie jakąś fajną dziewczynę i do końca zapomni o Alisie. Bo to naprawdę chłopak idealny.
    Kepa i łańcuch choinkowy? Normalnie parskłam śmiechem 😂 Alisa z nim na pewno nigdy nie będzie się nudzić 😉
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń