sobota, 7 grudnia 2019

Dwudziesty

Londyn, 17.11.2019 r.

 Obudziłam się z trudem otwierając ociężałe powieki. Zamrugałam nimi kilkakrotnie chcąc przyzwyczaić się do panującego, w nieznanym mi pomieszczeniu światła. Złapałam się za głowę próbując sobie przypomnieć wczorajszy wieczór i dzisiejszą noc. Tępo pulsujący ból nie ułatwiał mi tego zadania. Potarłam skronie czując nieprzyjemne ssanie w żołądku. Na szafce obok dostrzegłam tabletki oraz wodę. Przyjęłam je z wdzięcznością opróżniając całą zawartość ozdobnej szklanki. Wspomnienia powoli wracały. Klub, alkohol, taniec, Andrea, jeszcze więcej alkoholu, Alex… Alex! Miałam na sobie ubranie, więc nie zrobiłam nic głupiego. Chyba. Jęknęłam głucho przeklinając siebie i swoją bezmyślność.
Och, cześć… Myślałem, że jeszcze śpisz – chłopak niepewnie przekroczył próg. – Mogę wejść, prawda? – Zmieszany przeczesał swoją czuprynę.
Tak, jasne – odpowiedziałam siląc się na słaby uśmiech. – Ja… Dziękuję, że się mną zająłeś – Wymamrotałam spuszczając wzrok. Było mi wstyd.
Nie mógłbym postąpić inaczej – westchnął i ostrożnie usiadł na brzegu łóżka. – Zabrałem cię do siebie, bo nie wybaczyłbym sobie, gdybym zostawił cię samą w takim stanie. Nie wiedziałem, czy Matt jest w domu, czy może u Marka… – Wyjaśnił pospiesznie.
Matt się wyprowadził – chrząknęłam. Chwyciłam za butelkę i łapczywie wypiłam połowę.
To… To dlatego aż tak się upiłaś? Chciałaś zatopić smutki w alkoholu? – spytał wpatrując się we mnie intensywnie.
Poniekąd – odparłam wymijająco. – Alex, przepraszam cię, ale nie chcę o tym mówić… – Mruknęłam. – Przepraszam, że zobaczyłeś mnie w takim wydaniu – Załamałam ręce.
Daj spokój – zaśmiał się. – Jestem studentem, wiem co to znaczy alkohol i dobra zabawa – wyszczerzył się. – Mogę cię jednak o coś zapytać?
Pytaj, o co chcesz – rzuciłam modląc się, aby nieprzyjemne odrętwienie zniknęło.
Zanim ułożyłem cię do snu zaczęłaś coś mówić. Coś o moich tatuażach oraz motocyklu… Później dodałaś, że nie jestem… Nie dowiedziałem się kim, lub czym – Urwał przygryzając wargę. Zamarłam. Mój niewyparzony język kiedyś mnie zgubi! Jak mogłam być tak lekkomyślna?
Nie mam pojęcia, co miałam na myśli – roześmiałam się starając się brzmieć autentycznie i szczerze. – To pewnie był pijacki bełkot!
Niech ci będzie – parsknął. – Przygotowałem śniadanie, ale nie wiem, czy zdołasz je zjeść…
Nie ma mowy! – skrzywiłam się. – Ale dobrą kawą nie pogardzę.
Będzie czekać na ciebie na stole – oznajmił. – Podejrzewam, że chcesz wziąć prysznic? Zostawiłem ci w łazience moją koszulkę, dresy i ciepłe skarpetki – Powiedział posyłając mi uśmiech.
Jesteś aniołem! – wykrzyknęłam uszczęśliwiona znikając za drzwiami, które wskazał mi chwilę wcześniej. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze jęcząc rozpaczliwie. Wyciągnęłam z torebki mini szczotkę do włosów i rozczesałam niechciane kołtuny. Przemyłam twarz ciepłą wodą, aby choć w minimalnym stopniu pozbyć się rozmazanego makijażu, wycisnęłam na palec miętową pastę do zębów, by zneutralizować nieprzyjemny posmak, rozebrałam się i wskoczyłam pod strumień ciepłej wody. Rozluźniła napięte mięśni, a ja zmyłam z siebie zapach potu, papierosów i wysokoprocentowych trunków. Pożyczyłam od Alexa żel oraz szampon mając nadzieję, że się nie obrazi. Musiałam wziąć się w garść przed drugą zmianą. Do jej rozpoczęcia pozostało mi wiele czasu, ale znałam swój organizm i wiedziałam, że dziś nie będę miała z niego żadnego pożytku. Wytarłam się puchatym ręcznikiem wskakując w ciuchy Alexa. Zaplotłam umyte włosy w warkocz i wiedziona instynktem ruszyłam do kuchni.
Pachniesz mężczyzną – obwieścił stawiając przede mną kubek mocnej, czarnej kawy. – Ponoć taka jest najlepsza na kaca!
Niestety już zdążyłam się o tym przekonać – wyznałam upijając łyk. – Alex, naprawdę dziękuję ci za wszystko. Nie wiem, jak ci się odwdzięczę.
Nie ma o czym mówić – machnął ręką. – Odwiozę cię do domu – Zapewnił mnie zajadając śniadanie.
Naprawdę jesteś aniołem – stwierdziłam przyglądając mu się z całą uwagą. Zarumienił się lekko i spuścił wzrok. Był chodzącym ideałem, jednak jak zauważyłam odpływając w sen, nie był Kepą...

Londyn, 18.11.2019 r.

 Wczorajszy dzień w pracy był katorgą, a dzisiaj wcale nie było lepiej. Leczenie kaca nie było najprzyjemniejszą rzeczą pod słońcem, zdecydowanie. Kończyłam zmianę z westchnieniem ulgi. Awans był spełnieniem moich marzeń, jednak momentami czułam się zbyt przytłoczona, bałam się, że nie sprostam powierzonym zadaniom, że zrobię coś źle. Wiedziałam, że nie mogę zadręczać się takimi myślami, ale niestety było to silniejsze ode mnie. Jak na razie szef nie miał do mnie żadnych zastrzeżeń i chciałam wierzyć, że taki stan rzeczy nie ulegnie zmianie. Moje ambicje sięgały dalej, pragnęłam stać się szefem kuchni, z biegiem lat otworzyć własną restaurację… Chwyciłam w dłoń ozdobne pudełko, w którym bezpiecznie spoczywał tort dla Alicii. Mała obchodziła dziś swoje pierwsze urodziny, a Natalia poprosiła mnie o drobną przysługę. Oczywiście nie mogłam jej odmówić. Uśmiechnęłam się szeroko na widok znajomego samochodu.
Mój Przylep! – zawołał Matt wychodząc mi na spotkanie. Uścisnęłam go mocno, wdychając jego uspokajający zapach. – Tęsknię za tobą – Obwieścił otwierając mi drzwi.
Ja za tobą też – przyznałam zgodnie z prawdą zapinając pas. Ruszyliśmy w miasto z piskiem opon. – Dzisiejsza kolacja z Markiem jest aktualna? – Upewniłam się.
Oczywiście – potwierdził. – Przyjadę po skończonym kursie – Obiecał parkując pod domem. Szybko weszłam do środka zabierając prezent dla Alicii. Ogromny misiek nie mieścił mi się w dłoniach. – Pomóc ci?!
Nie trzeba! – wysapałam umieszczając go na tylnym siedzeniu. – Muszę ci coś powiedzieć – Wyznałam, kiedy byliśmy w drodze do domu Natalii. Opowiedziałam mu swoją przygodę w klubie, nie pomijając wątku Andrei i tajemniczego Gustavo.
Może ma kochanka? – Matt zastanawiał się na głos bębniąc długimi palcami o kierownicę. – Chociaż…
Nie wydaje mi się, żeby była do tego zdolna – mruknęłam drapiąc się po nosie. – Chyba za bardzo kocha Kepę…
Czasami bardzo dziwnie tę miłość okazuje – stwierdził. – A on nie miał prawa nazywać psa twoim wymarzonym imieniem – Poparł mnie parkując samochód.
To był szczyt szczytów – parsknęłam mocując się z miśkiem. Matt przejął go ode mnie, bym swobodnie zajęła się tortem. Natalia przywitała nas szerokim uśmiechem. Weszliśmy do środka, aby przywitać się z Vitorem, rodzicami kobiety oraz z solenizantką ubraną w odświętną sukieneczkę. Ucałowałam jej pyzate policzki rozkoszując się nią całą. Vitor bawił się z Mattem, a Natalia wbiła w przygotowany tort jedną świeczkę. Ustawiliśmy się wokół stolika radośnie śpiewając. Alicia z pomocą mamy poradziła sobie ze zdmuchnięciem płomyka. Prawdziwe przyjęcie urodzinowe miało odbyć się w niedzielę przez wzgląd na trwające jeszcze mecze reprezentacji. Dostałam zamówienie na specjalny tort i już nie mogłam doczekać się chwili, kiedy wezmę się do roboty. Po upływie kilku drogocennych chwil pożegnaliśmy się z wesołym towarzystwem i wyszliśmy na zewnątrz. Matt odwiózł mnie pod uniwersytet zapewniając, że na pewno się nie spóźni. Pokręciłam głową zmierzając do środka. Alex czekał na mnie z kubkiem kawy w dłoniach. Moje myśli szybko odpłynęły w dyskusję o literaturze współczesnej.

Londyn, 25.11.2019 r.

 Przyjęcie urodzinowe Alicii obfitowało w wiele kolorów i radości. Balony oraz prezenty wszelkiej maści zdobiły salon, wokół kręcili się ludzie, przyjaciele, dzieci. Słychać było szczebiot oraz charakterystyczny gwar. Cieszyłam się, że znalazłam się w tym miejscu, pośród nich wszystkich. Bawiłam się z dzieciakami, rozmawiałam z Natalią i Jorginho, posyłałam promienne uśmiechy. Jakaś część mnie czuła się jednak dziwnie samotna i przygnębiona. Byłam wśród tego harmidru z pustką. Trochę zazdrościłam tego rodzinnego obrazka, zastanawiałam się, czy sama kiedykolwiek go zaznam. Mimowolnie moje myśli wędrowały ku Kepie, ku marzeniom, ku zupełnie nierealnemu światu. On nie był mój, ja nie byłam jego. Prawda bolała, ale była lepsza od złudnych nadziei. Parszywy nastrój w mig ulotnił się za sprawą Alicii. Była zachwycona piętrowym tortem oraz magicznymi jednorożcami. Uniosłam kąciki ust ku górze na samo wspomnienie. 


Zerknęłam na zegarek odnotowując, że mam jeszcze dość czasu do wyjścia na kurs. Wspięłam się na palce i wyciągnęłam z szafki nietkniętą herbatę Matta. Zacisnęłam zęby, jednak zalałam ją wrzątkiem i dodałam łyżeczkę miodu. Brakowało mi go bardziej niż sądziłam. Dom był przytulny, ale samotność doskwierała mi z każdej strony. Czułam się złapana w pułapkę własnych uczuć, z której ucieczka z powodu poplątania wydawała się być niemożliwa. Wzdychając upiłam łyk słodkiej cieczy krzywiąc się. Zmarszczyłam nos i wylałam resztki do zlewu. To zdecydowanie nie było dla mnie. Opatulając się grubym szalikiem wyszłam z domu. Pogoda jeszcze bardziej mnie dobiła. Byłam zła na samą siebie za te depresyjno podobne stany. Weszłam do budynku wysyłając Alexowi wiadomość. Zajęłam miejsca czekając na niego. Pojawił się z rozwianymi włosami i błyszczącymi oczami. Jego uroda budziła zachwyt i sprawiała, że dziwnie się czułam. Przegoniłam irytujące myśli skupiając uwagę na prowadzonym wykładzie. Na tej sali, z tymi ludźmi czułam się jak ryba w wodzie. Udzielałam się, wygłaszałam swoje opinie, skrzętnie notowałam. To miejsce szybko trafiło na listę jednego z moich lubionych. Miało swój klimat oraz duszę.
Czasami mam ochotę rzucić to w cholerę – poinformował mnie Alex, gdy po skończonych zajęciach odeszliśmy w kierunku parku.
Chyba nie mówisz poważnie…? – zapytałam zaniepokojona.
Nie wiem – sfrustrowany przeczesał dłońmi swoje włosy. – Mam studia, ciężkie studia, które mnie pochłaniają, a ten kurs… Jest miłą odskocznią, ale przynosi więcej pytań niż odpowiedzi – Powiedział zdawkowo patrząc w dal.
Alex, co się dzieje? – podeszłam do niego.
Naprawdę się nie domyślasz? – posłał mi nieodgadnione spojrzenie, które przewierciło mnie na wylot. Zachłysnęłam się powietrzem. – Nie jesteś mi obojętna, musiałaś to zauważyć – Parsknął urywanym śmiechem.
Alex, ja… – zaczęłam klnąc na siebie i swoją głupotę. Ja traktowałam go jak przyjaciela, bo moje serce było zajęte, ale on… Nie wiedział o moich uczuciach do Kepy, miał prawo obdarzyć mnie czymś znacznie więcej, miał prawo oczekiwać ode mnie czegoś więcej. Czegoś, czego nie mogłam mu dać. Nie byłam z nim szczera, a teraz nie wiedziałam, co robić. Nie chciałam go zranić, nie chciałam też z nim igrać, wzbudzać niepotrzebnej nadziei. –Alex…
Przepraszam, że ci to powiedziałem, ale dłużej nie mogłem tego ukrywać – szepnął zbliżając się. Pchnięta dziwnym instynktem również robiłam krok w przód. Patrzyliśmy na siebie niepewni, trochę przestraszeni. Nachylił się nade mną, obejmując dłonią moją szyję. Połaskotał mnie jego miętowy zmieszany z kawą oddech. Złączył nasze usta w pocałunku, a pode mną ugięły się nogi. Nie naciskał, czekał. Wbrew zdrowemu rozsądkowi oddałam go, czerpiąc doznania z kształtu, z miękkości jego ust. Pogrążyliśmy się w tej chwili, skupiliśmy na niej wszystkie zmysły. Otaczająca nas rzeczywistość zniknęła. Tkwiliśmy w tej bańce, dopóki Alex nie spojrzał na mnie z uśmiechem. Co ja zrobiłam do cholery? – Nie chcę od ciebie żadnych deklaracji – Wychrypiał gładząc mój policzek.
Ja… Ja…
Poczekam – oznajmił oddalając się. Odruchowo dotknęłam ust, które nosiły ślad tego pocałunku. Stałam oszołomiona, niezdolna do wykonania ruchu. Jak mogłam do tego dopuścić? Biorąc głęboki oddech odwróciłam się i zamarłam. Przede mną malowało się oblicze Kepy. Wściekłego Kepy, który zaciskał usta i pięści.
Co ty tutaj robisz?! – pisnęłam przerażona.
A ty?! – warknął. – Nie mówiłaś, że łączy was tak zażyła relacja!
Co cię to w ogóle obchodzi?! – prychnęłam czując ogarniającą mnie złość. – Mam prawo do swojego życia!
Myślałem, że jesteście jedynie znajomymi!
Dlaczego to roztrząsasz? Jestem wolna i mam prawo robić, co chcę i z kim chcę!
I dlatego całujesz się z kim popadnie?!
Nie obrażaj go! – warknęłam. – Dla twojej wiadomości, spędziłam noc w jego mieszkaniu! – Wydarłam się odnotowując jego furię.
Spałaś z nim? – spytał cedząc każde słowo.
Słucham? – myślałam, że się przesłyszałam. – Jesteś bezczelny! Nie masz prawa do wtrącania się w nie swoje sprawy! Zajmij się lepiej Andreą i nieznanym Gustavo, którego odwiedziła będąc w Hiszpanii! – Straciłam nad sobą panowanie.
O czym ty mówisz? – zmarszczył brwi.
O tym, żebyś zajął się swoim życiem i swoim związkiem! – krzyknęłam wymijając go. Złapał moją dłoń i przyciągnął mnie do siebie. – Puść mnie! – Szarpnęłam się.
Czy on coś dla ciebie znaczy? Powiedz mi to, a odejdę i dam ci spokój – oznajmił patrząc mi w oczy. Przełknęłam ślinę. – Chcesz go?
Nie chcę jego, ty kretynie! – wykrzyczałam nie panując nad swoimi emocjami i nad przeklętymi łzami. – Zawsze byłeś ty! Zawsze chciałam tylko ciebie! – Huknęłam. Rozluźnił uścisk i spojrzał na mnie analizując wypowiedziane słowa. – Kocham cię, idioto!
K-kochasz mnie?
Kocham cię. Kocham cię od zawsze – wyznałam ocierając łzy. – Skoro już to wiesz, to daj mi spokój – poprosiłam wyrywając dłoń z jego dłoni. Nie próbował za mną iść, nie wołał mnie, stał przytłoczony z rozszerzonymi źrenicami. Odeszłam kawałek znajdując schronienie na jednej z ławek. Ból, rozpacz, cierpienie. Skuliłam się w sobie nie zwracając uwagi na deszcz oraz błyskawice przecinające niebo. Nic już nie miało sensu…


***

Witam! 

Badum tss! Spodziewałyście się? ^^ 
Maraton z grudniowymi meczami rozpoczęty <3 



Pozdrawiam ;* 

4 komentarze:

  1. Nie ma to jak obudzić się na kacu :) Dobrze, że Alex odpowiednio zajął się Alisą dzięki czemu jako tako to przeżyła pierwsze chwile po przebudzeniu. A to wcale przyjemne nie jest. Na całe szczęście nie był zbyt dociekliwy i zaakceptował jej pokrętne wytłumaczenia. A potem jeszcze kawusię zrobił i odwiózł do domu. Dziewczyna ma rację! Toż to anioł, a nie facet :) A my jak te głupie zawsze kochamy się w tych niegrzecznych, ech ^^
    Uwielbiam duet Matt - Alisa ;3 Zawsze jak czytam ich rozmowy, czy to te depresyjne czy te dwuznaczne (szczególe docinki ze strony chłopaka ^^), to zawsze mi tak cieplutko na serduchu jest :) Friendship goals!
    Urodziny tej małej rozkosznej dziewczynki ;3 Ciocia Alisa nie tylko tortem się popisała, ale i cudownym prezentem! Boże, jak ja zawsze marzyłam o takim ogromnym miśku haha. Najważniejsze, że malutka była zachwycona, a przyjęcie udane. Nie mogło być po prostu inaczej :)
    No i masz babo placek. Wiedziałam, że prędzej czy później Alex powie Alisie, że coś do niej czuje. To wprost niemożliwe, aby była dla niego tylko i wyłącznie koleżanką. Za bardzo był blisko niej i za bardzo jej pomagał. Szkoda tylko, że nie ma liczyć na odwzajemnienie tego uczucia, chociażby czekał na to ze sto lat. Nie ma wazeliny na włosach i to od razu go skreśla ^^ I na całe nieszczęście (a może i nie ^^) światkiem ich pocałunku był ciołek z Baskonii, który się rozwścieczył niczym byk na corridzie. A przecież to inna część Hiszpanii jest, heloł ^^ Ale! Zazdrość wręcz parowała z jego uszu! Dał nam wszystkim idealnie do zrozumienia, że szaleje na jej punkcie i jeśli zaraz się nie ogarnie to mu ukradnę pudełeczko z wazeliną! I wcale mnie nie obchodzi fakt, że mu się skończyło - to dlatego zmienił fryz, ja Ci mówię! Nie miał jednak prawa, aby robić Alisie sceny zazdrości. Bardzo dobrze mu powiedziała. Jest wolna i może robić co chce, a jemu nic do tego. Skoro sam się zdecydować nie potrafi to niech się nie zachowuje niczym piec ogrodnika. Wystarczy, że w jego związku to Andrea szczerzy kły! Wracając jednak do temu - ten szczękościsk zawsze musi mi się wtrącić w komcia - Alisa pod wpływem emocji wykrzyczała temu imbecylowi (Kepa się musi natrudzić, abym wybaczyła mu chwilowe zaciemnienie umysły) swoje uczucia. Szkoda, że stało się to w taki sposób, ale najważniejsze że Kepa zacznie myśleć ... chyba. I coś czuję, że wcale jej spokoju nie da :)

    Buziaki :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Poranek Alisy na pewno należał do ciężkich. Nie dość, że obudziła się w fatalnym nastroju ze świadomością, że musi za kilka godzin stawić się w pracy, to jeszcze znajdowała się w obcym domu. Nie do końca pamiętając, co wydarzyło się ubiegłej nocy. Na szczęście Alex rozwiał wszystkie wątpliwości i zapewnił, że między nimi do niczego nie doszło. W dodatku zajął się Alisą, dzięki czemu dużo lepiej poradziła sobie ze skutkami przesadnej ilości wypitego alkoholu. Także towarzystwo Matta okazało się zbawienne. Alisa mogła się mu wygadać i podzielić najnowszymi odkryciami związanymi z Andreą.
    Przyjęcie małej Alicii okazało się bardzo udane. Wszyscy miło spędzili czas, a zwłaszcza solenizantka, która na pewno była zachwycona mnogością atrakcji. Poza tym Alisa przygotowując tort znowu miała okazję się wykazać i pokazać wszystkim próbkę swoich zdolności kulinarnych. Dziewczyna w końcu powinna uwierzyć w siebie i nigdy nie wątpić w posiadany talent.
    Alex zdobył się na odwagę i wyznał Alisie to, co wszyscy podejrzewali od dłuższego czasu. Jego uczucia wykraczają poza zwykłą przyjaźń i pewnie gdyby nie Kepa zostałyby odwzajemnione. Ten pocałunek jest tego najlepszym dowodem. Alex postanowił dać Alisie czas na zastanowienie, co dalej z ich relacją, ale odpowiedź wydaje się oczywista. Ona kocha innego i to pewnie się nie zmieni. W życiu bym się nie spodziewała, że Kepa będzie świadkiem tego pocałunku, który dosłownie nim wstrząsnął. Emocje i zazdrość wzięły nad nim górę, przez co zaczął robić wyrzuty Alisie. Nie mając do nich żadnego prawa. Także i ona nie wytrzymała zdradzając mu informacje o tajemniczym Gustavo, a także o swoich prawdziwych uczuciach. Co do reszty już zdezorientowało Kepę. Ale jeśli to go nie obudzi, to chyba już nic nie sprawi, że zmądrzeje.
    Nie mogę się doczekać, aby dowiedzieć się, co dalej z tego wszystkiego wyniknie. Dlatego czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Eh, tak, Alex jest aniołem i nikt w to nie wątpi. Problem tkwi w tym, że nie jest tym aniołem, o którym marzy Alise. I to niestety sprawia, że choćby Alex nie wiadomo jak się starak to nigdy nie zdobędzie serca dziewczyny. Szczerze? Trochę mi go szkoda. Naprawdę zasługuje na szczęście i prawdziwą miłość. Szkoda, że podobnie jak Alise, ulokował uczucia w niewłaściwej osobie.
    Na szczęście Alisa nadal ma przyjaciół. Matt stara się ją wspierać, choć teraz, gdy już nie mieszkają ze sobą, jest to trochę trudniejsze.
    Dobrze, że chociaż na urodzinach, Alisa miała okazję trochę wyluzować i na moment zapomnieć o wszystkich problemach. Może nie była to zbyt długa chwila, ale te kilka godzin zawsze jest lepsze niż nic.
    No i wróciła sprawa Alexa. CIeszę się, że powiedział Alisie, co czuje. Przynajmniej teraz mają w miarę jasną sytuację. Znaczy, ona nie musi już się tylko domyślać.
    Tylko ten pocałunek... Dlaczego Alisa go oddała? Czyżby jednak czuła coś do Alexa? A może po prostu była zdesperowana?
    Alex mówi, że zaczeka. Ile w tym prawdy? Mam nadzieję, że naprawdę będzie czekał, a przede wszystkim nie będzie na Alisę naciskał.
    A, no i znowu pojawił się Kepa. Ten to nic innego nie robi, tylko mnie irytuje. Jak on w ogóle może robić Alisie wyrzuty? Przecież dziewczyna jest wolna, może całować się z kim chce i ile chce. Niech facet lepiej zajmie się tą swoją Andreą, bo wygląda na to, że przeżywa kolejny kryzys w związku.
    Dobra, ode mnie na dzisiaj to tyle. Przepraszam za chaotyczność komentarza, ale ostatnio robię milion rzeczy na raz.
    Z niecierpliwością czekam na kolejną część!
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  4. Będzie króciutko, bo na wyjeździe do tego mój internet tutaj to porażka.
    Strasznie żal mi Alexa. Bo on naprawdę jest cudowny, facet wprost wymarzony. Tylko no nie jest Kepą. I na to już nic nie poradzi , a serce Alisy już wybrało.
    Alex w końcu zdecydował się powiedzieć dziewczynie o swoich uczuciach. Nie dziwię sie, musialo to w koncu nastąpić.
    Alisa oddała pocałunek, dając tym chłopakowi nadzieję.
    A widział to wszystko Kepa. No i jakim prawem on robi Alisie wyrzuty. Normalnie mnie czasem brakuje do niego słów.
    Ale może w końcu ten pocałunek Alisy z Alexem. I to , że dziewczyna nie wytrzymała i wykrzyczala mu , że go kocha. Da mu do myślenia. No i może nam się ogarnie. Bo ja serio, zaczynam tracić nadzieję 😉
    Pozdrawiam cieplutko. I przy okazji zapraszam do siebie. Jak zawsze z niecierpliwością czekam ba kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń