sobota, 21 grudnia 2019

Dwudziesty pierwszy

Londyn, 25.11.2019 r.

 Ulewa, która nawiedziła stolicę Anglii w połączeniu z moimi łzami całkowicie utrudniała mi widoczność. Szłam do domu, co jakiś czas przystając, aby uspokoić przyspieszony oddech. Byłam w totalnej rozsypce i nie byłam pewna, czy kiedykolwiek uda mi się pozbierać, scalić te kawałki, które przełamały się na pół. Mijający mnie ludzi posyłali w moją stronę zaskoczone, współczujące oraz trochę zdegustowane spojrzenia. Nie dziwiłam się im. Drżałam, szłam skulona, rozmazał mi się cały makijaż. Nie traciłam czasu na to, aby przystanąć i się go pozbyć, bo padający deszcz robił to za mnie. Krążąca burza i złowieszcze grzmoty kpiły ze mnie, ale nie obchodziło mnie to. Byłam zła na samą siebie, że dałam ponieść się emocjom, że wykrzyczałam Kepie prawdę. Wiedział już, co do niego czułam, wiedział, że go kocham. Nie miało to jednak najmniejszego znaczenia, bo on nie kochał mnie, tylko Andreę. Andreę, do której wrócił po tym dziwnym dniu. Na mnie czekał pusty dom. Dreszcz wstrząsnął moim ciałem. Pogubiłam się. Pogubiłam się w sobie, w Kepie, w swoim życiu, w otaczającej mnie rzeczywistości. Plułam sobie w brodę za ten oddany pocałunek. Narobiłam Alexowi niepotrzebnej nadziei, dałam mu znak, że być może uda nam się stworzyć związek, stać się parą. Alex był we mnie zakochany, a ja… Oddałam serce Hiszpanowi, który boleśnie je podeptał. Moje wyznanie nic między nami nie zmieni. Będę ja i on. Ale osobno. Nigdy nie będzie nas… Kiedy w końcu w pełni zdam sobie z tego sprawę i odpuszczę? Kiedy moje zdradzieckie serce przestanie mi przypominać o tym uczuciu? Szczękając zębami dotarłam do domu. Zamrugałam powiekami widząc kulącą się od deszczu postać.
Matt? – spytałam podchodząc bliżej. Na widok jego zaczerwienionych oczu moje same od nowa napełniły się łzami. – Co się stało?
Pokłóciłem się z Markiem – wyjaśnił pociągając nosem. – Widzę, że ty jesteś w podobnym stanie – Zauważył wchodząc do środka, gdy uporałam się z otworzeniem drzwi.
Cóż, nie będę tego ukrywać – mruknęłam ściągając z siebie przemoczone ubranie. – Dlaczego nie wszedłeś do środka? Przecież ten dom zawsze będzie twoim…
Nie chciałem cię wystraszyć – odpowiedział. Kiwnęłam głową udając się do kuchni. Nastawiłam wodę i przygotowałam herbatę. Pozbyłam się resztek makijażu, wskoczyłam w ciepłe ciuchy i zalałam dwa kubki wrzątkiem. Matt zabrał je do salonu, a ja podałam mu jego sweter, w którym spałam od czasu do czasu. Usiedliśmy pod kocem milcząc przez jakiś czas. Wpatrywaliśmy się w trzaskające w kominku płomienie. – Moja kłótnia z Markiem to nic poważnego, jednak musiałem do ciebie przyjść, bo nie mogłem dłużej wytrzymać w jego towarzystwie – Podjął rozmowę upijając łyk gorącej cieczy.
Poszło o jakiś drobiazg? – dopytałam martwiąc się. Nie chciałam, aby cierpiał, aby był smutny. Nie zasługiwał na to. Nie on.
Od drobiazgu się zaczęło, a później… Sama wiesz – parsknął urywanym śmiechem. – Mogę tutaj przenocować?
Oczywiście, nie musisz mnie pytać o takie rzeczy – zaśmiałam się opierając głowę na jego ramieniu. – Mam nadzieję, że rano dojdziecie do porozumienia – Powiedziałam splatając nasze dłonie. Matt z czułością pogłaskał moją.
Byłoby dobrze – westchnął. – Twoja kolej – Zarządził odstawiając pusty już kubek na znajdujący się przed nami stolik.
To długa historia – wymamrotałam.
Mamy przed sobą całą noc – posłał w moją stronę ciepły uśmiech. – Zaczynaj, bo umieram z ciekawości. Zaśmiałam się cicho i streściłam mu przebieg ostatnich godzin. W skupieniu słuchał o Alexie, o tym, jak wyznał mi, że czuje do mnie coś więcej, o naszym pocałunku, o niespodziewanym pojawieniu się Kepy… – Powiedziałaś mu, że go kochasz? – Spytał nie dowierzając. – Wow!
To było głupie – przyznałam. – Nie powinnam była tego robić, ale emocje wzięły górę nad rozsądkiem… Teraz już wszystko wie, ale to i tak bez znaczenia – Lekceważąco machnęłam ręką.
Dlaczego? Przecież jego zachowanie ewidentnie wskazuje na to, że on również czuje coś do ciebie. Gdyby było inaczej to nie urządziłby ci sceny zazdrości! Był wściekły, bo zrozumiał, że może cię utracić. Nie jesteś mu obojętna Przylepie, ale sądzę, że sam boi się do tego przyznać, bo nie chce poświęcić swojego związku na coś, co jest lekko kruche i niepewne. Śmiem zaryzykować twierdzenie, że jest w tobie zakochany.
Matt… – zaczęłam kręcąc głową. – Skąd w tobie tyle pozytywnych emocji? Ja i on… To nie ma racji bytu!
Kochasz go. On…
On mnie nie – ucięłam. – Idziemy spać? – Wymruczałam podnosząc się z kanapy. Matt spojrzał na mnie przygnębiony, ale nic nie powiedział szanując moje zdanie. Poszliśmy na górę i zasnęliśmy wtuleni w siebie, jak za starych dobrych czasów…

Londyn, 28.11.2019 r.

 Parszywa pogoda skutecznie pogarszała mój, i tak zepsuty nastrój. Byłam w potrzasku, nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Wszystkie rozwiązania wydawały się nielogiczne i nieprawidłowe. Alex nie odzywał się do mnie od czasu naszego pocałunku. Opuścił wczorajszy kurs i nie odpowiedział na żadną z moich wiadomości. Nie dziwiłam mu się jednak, bo sama postąpiłabym podobnie będąc na jego miejscu. Nie skontaktowałam się z nim od razu i poczuł się odrzucony. Mówił, że da mi czas, żebym z niczym się nie spieszyła, ale… Jak długo miał utrzymywać się taki stan rzeczy? Obiecałam sobie, że jutro do niego zadzwonię, poproszę o spotkanie i wyjaśnię wszystko. Musiałam powiedzieć mu, że nie mamy szansy, że kocham innego mężczyznę. Liczyłam się z tym, że może mnie znienawidzić, uciąć ze mną kontakt. Miał do tego prawo, bo nie byłam z nim szczera od samego początku i pozwoliłam na rozwój tego uczucia. Oddałam jego pocałunek pod wpływem chwili. Nie myślałam wtedy logicznie, pragnęłam jedynie bliskości drugiego człowieka. Chciałam ukoić swój ból w jego ramionach. Postąpiłam egoistycznie i na własne życzenie wszystko spieprzyłam. Miałam siebie dość. Pragnęłam się oczyścić, przestać myśleć o Kepie, wyrzucić go ze swoich myśli i serca, ale niestety było to niemożliwe. Kochałam go całą sobą, każdą przeklętą cząstką siebie i ta miłość mnie niszczyła. Wchodząc do pracy z duszą na ramieniu minęłam się z Grace.
Alisa! – zawołała za mną. Niechętnie się odwróciłam. Nie miałam ochoty na pogawędki.
Co tam? – spytałam chowając dłonie do kieszeni płaszcza. – Proszę, tylko mi nie mów, że ktoś czeka na mnie w środku! – Powiedziałam podniesionym głosem. Blondynka zmarszczyła brwi przypatrując mi się uważnie.
Nic z tych rzeczy – odparła po chwili wymownego milczenia. – Mam do ciebie pytanie o twojego brata – Wymamrotała spuszczając głowę.
O Jamesa? – zdziwiłam się.
Tak – potwierdziła. – Nie wiesz może, czy on… Kiedy pojawi się w Londynie? – Zapytała cicho. Zatkało mnie. Wiedziałam, że podczas jego ostatniej wizyty kilka razy gdzieś razem wyszli, ale nie sądziłam, że to coś poważnego.
Nie mam pojęcia – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. – James praktycznie nigdy nie informuje mnie o swoich planach, pojawia się znikąd i tak samo wraca. W chwili obecnej jest w Los Angeles i nic nie wskazuje na to, aby…
Zrozumiałam – przerwała mi. – Może jednak postanowi zrobić ci niespodziankę… On… Podczas naszych spotkań był taki słodki i uroczy… – Odchrząknęła, a mnie wbiło w ziemię. James słodki? Wszystko mogłabym o nim powiedzieć, ale na pewno nie to.
Dam ci znać – zaoferowałam. – Ale… Czemu sama do niego nie zadzwonisz? Przecież macie swoje numery… Chyba – Dodałam po namyśle.
Tak, ale nie chcę mu się narzucać. W każdym razie nie zatrzymuję cię już, dzięki! – powiedziała szybko oddalając się. Mój brat i Grace? Wszechświecie, dlaczego mi to robisz? Jęknęłam cierpiętniczo przebierając się w roboczy strój. Związałam włosy w wysokiego koka i zabrałam się do pracy. Natychmiast ogarnął mnie błogi spokój. Rozluźniłam się nucąc pod nosem. Posyłałam wszystkim szerokie uśmiechy, dowcipkowałam, pozwoliłam sobie na żarty z szefa, kiedy nie było go w pobliżu. Gotowanie było całym moim życiem i samo mieszanie składników wprawiało mnie w optymistyczny nastrój. Nie przepadałam za drugimi zmianami, jednak dziś było zupełnie inaczej. Kuchnia pękała w szwach, podobnie jak restauracja. Klienci cenili sobie jakość naszych potraw, doceniali przyjemną atmosferę oraz aurę tego pomieszczenia. Stanowiliśmy zgrany zespół, swojego rodzaju rodzinę, w której nie było problemów oraz niepotrzebnych spięć. Wraz z wyjściem ostatniego klienta odetchnęłam z ulgą. Padałam z nóg! Przebierając się usłyszałam krótko wibrujący telefon. Wyciągnęłam go z torebki z rosnącym zainteresowaniem. Kepa. Potrzebuję Cię. Zagryzłam wargę, ciężko przełknęłam ślinę. Potrzebuje mnie? Natychmiast ogarnął mnie niczym nieuzasadniony niepokój. Walczyłam sama ze sobą. Przez chwilę. Wyszłam w ciemną noc zamawiając taksówkę. Rozum po raz kolejny przegrał z szybko bijącym sercem…

 Mknąc przez nadal dość zatłoczone ulice Londynu rozmyślałam nad sensem wiadomości otrzymanej od Hiszpana. Nie rozumiałam jej, nie potrafiłam wyjaśnić, dlaczego potrzebował akurat mnie. W pierwszym odruchu chciałam wyprzeć jej treść ze świadomości, chciałam wrócić do domu i zachowywać się tak, jakby ta dziwna sytuacja nie miała miejsca. Ale nie potrafiłam. Musiałam sprawdzić, przekonać się na własnej skórze, o co chodzi tym razem. Miałam gdzieś to, że pora na odwiedziny była zdecydowanie za późna. Nie przejmowałam się tym, że mogę natknąć się na Andreę. Mimo że byłam zła na Kepę po jego ostatnim wybuchu, po tym jak się zachował, nie mogłam przejść obok niego obojętnie. Był jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Skoro mnie potrzebował to musiałam być przy nim i spróbować go wesprzeć. Miłość… Ciężko ją zdefiniować i określić. Bywała trudna, nielogiczna, niejasna, bolesna, pokrętna, a także niewytłumaczalna. Miłość była po prostu Kepą… Z ciężko bijącym sercem wyszłam na chłodne powietrze. Oświetlony Londyn tętnił życiem, w pobliskich pubach słychać było głośne śpiewy oraz radosną muzykę. Minęłam trzymającą się za ręce parę i pchnęłam szklane drzwi. Przeszłam przez lobby, wsiadłam do windy, nacisnęłam odpowiednie piętro. Co ja robiłam? Jadąc w górę mój żołądek się skurczył, a dłonie drżały, jakby wyrażały swój bunt, jakby nie podzielały podjętej przeze mnie decyzji. Raz kozie śmierć! Niepewnie nacisnęłam dzwonek czekając na jakąkolwiek reakcję. Nie doczekawszy się jej z obawą chwyciłam za klamkę. Drzwi o dziwo ustąpiły. Zmarszczyłam brwi czując przytłaczającą ciszę.
Kepa? – wyjąkałam wchodząc w głąb mieszkania. Szybko zdjęłam z siebie płaszcz odwieszając go na przeznaczone do tego miejsce. – Kepa, jesteś tutaj? – Spytałam zaniepokojona. Pchnięta niezrozumiałym przeczuciem skierowałam się do kuchni. Stanęłam jak wryta. Podłogowe kafelki były ozdobione potłuczonymi rzeczami. Rozbite drobinki szkła odbijały w sobie słabe światło. Z roztrzaskanych ramek, które widziałam w salonie podczas swojej pierwszej i ostatniej wizyty, patrzyły na mnie postrzępione fotografie. Kepa siedział oparty o jedną z szafek z butelką wysokoprocentowego alkoholu w ręce. Obok niego leżała skulona Linda. – Kepa… Co tutaj się stało? – Wychrypiałam kucając przed nim. Tępo patrzył przed siebie nie rejestrując mojej obecności. Uniosłam jego podbródek do góry zmuszając go, by na mnie spojrzał.
Alisa… – wycharczał i upił spory łyk z butelki. Spróbowałam wyrwać ją z jego dłoni, ale mnie ubiegł. – Przyjechałaś – Stwierdził pociągając nosem. Dopiero teraz zauważyłam jego zaczerwienione od płaczu oczy.
Kepa, na litość boską, co… – zaczęłam, ale przerwał mi machnięciem ręki.
Odeszła – obwieścił spokojnie. Moje brwi powędrowały w górę. Nic z tego nie rozumiałam!
Kto?
Andrea – odpowiedział. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z bałaganu, jaki panował wokół niego. Wywleczone ubrania, markowe kosmetyki, buteleczki drogich perfum…
Dlaczego? – szepnęłam cicho.
W zasadzie to sam się jej pozbyłem – sprostował wprowadzając mnie w jeszcze większą konsternację. – Oszukiwała mnie. Przez te wszystkie lata mnie oszukiwała – Zaśmiał się histerycznie.
Chodzi o Gustavo? – dodałam dwa do dwóch. – Zdradzała cię? – To pierwsze, co przyszło mi do głowy.
Nie, to nie to – mruknął. – Wcześniej nie połączyłem faktów, ale potem zrozumiałem… Gustavo był jej chłopakiem, był przede mną – Zaczął wyjaśniać. Słuchałam uważnie chłonąc każde słowo wydobywające się z jego pełnych i kształtnych ust. – Wyobraź sobie, że przez cały ten czas ukrywała przede mną to, że ma córkę – Powiedział. Myślałam, że się przesłyszałam.
Słucham? – dopytałam. – Jak to?
Przyparłem ją do muru, powiedziałem jej, że znam prawdę. Przestraszyła się i wyśpiewała mi wszystko, jak na spowiedzi. Zaszła w ciążę, urodziła dziecko, a potem poznała mnie i się zakochała… Porzuciła córkę wiążąc się ze mną. Zostawiła ją pod opieką ojca kompletnie o niej nie myśląc. Zrezygnowała z niej dla mnie. Mieszkając w Londynie nie dziwiłem się, że tak często odwiedza Hiszpanię, myślałem, że tęskni za ojczyzną, za rodziną… Teraz już wiem, że chodziło o kogoś znacznie ważniejszego – zakończył przechylając butelkę. Od tej nagłej rewelacji zakręciło mi się w głowie. Kepa był wrakiem człowieka, a Andrea… Jak ona mogła dopuścić się czegoś takiego? Tworzyła szczęśliwy związek z Kepą nie przejmując się córką, zaniedbując ją. Okłamywała go przez bite pięć lat, kręciła, była podła i działała z premedytacją. Chciała go przy sobie zatrzymać za wszelką cenę… Chciała ukrywać swoją córkę do końca życia? Chciała zostać jego żoną i mamą jego dzieci, jak gdyby nigdy nic…? – Zerwałem z nią. – Dodał.
Ja… Nie wiem, co mam powiedzieć. Jestem w szoku i nie wyobrażam sobie, co musisz teraz czuć…
Nic nie czuję. Czuję jedynie pustkę. Dałem się oszukiwać… Manipulowała mną na każdym kroku, a ja niczego nie zauważałem. Gdybym wtedy nie wpadł w jej sidła, teraz… – uciął w pół słowa. Spojrzenie jego brązowych oczu spowodowało wstrząs.
Nie kończ, proszę cię – wyjąkałam chwytając butelkę whisky. Upiłam sporo i zaczęłam się krztusić. – Nie chcesz tego – Mruknęłam siadając obok niego. Linda przydreptała do mnie. Uśmiechnęłam się smutno drapiąc ją za uszami.
Teraz bylibyśmy razem – dokończył. – Kochasz mnie Alisa, a ja… Odkąd się pojawiłaś wszystko stanęło na głowie. Nigdy nie byłaś mi obojętna, to jasne, że coś do ciebie czułem, ale… Potem pojawiła się Andrea, a ja się zakochałem. Później nasze drogi się rozeszły, każde z nas poszło w swoją stronę. Jednak zawsze byłaś obecna w moich myślach, w sercu…
Cóż, gdybyśmy wtedy zdecydowali się na szczerą rozmowę to zaoszczędzilibyśmy sporo czasu – zaśmiałam się czując napływające do oczu łzy. – Kochałam cię od zawsze… Nie od razu potrafiłam nazwać prawdziwie to uczucie, ale teraz to wiem. Kochałam cię wtedy i kocham cię teraz. W pewnym stopniu przez ciebie zdecydowałam się na wyjazd do Londynu. Nie mogłam znieść twojego widoku w ramionach innej kobiety. Byłam zazdrosna, tak jak ty, gdy zobaczyłeś mnie całującą Alexa. Moja miłość do ciebie spoczywała na dnie serca, była uśpiona, ale po ponownym spotkaniu odżyła – Oznajmiłam dobitnie.
Co teraz? – spytał racząc się alkoholem. Upijaliśmy smutki, butelka wędrowała z rąk do rąk. Siedzieliśmy pogubieni wraz z Lindą, która umieściła się pomiędzy nami.
Nie wiem – bąknęłam opierając głowę na jego ramieniu. Drgnął przysuwając się bliżej.
Ja też – odezwał się cicho splatając nasze dłonie. Dwoje dorosłych, zgubionych ludzi. Ja i on. Ja i Kepa. My…?


***

Witam! 

Wybaczcie mi to małe opóźnienie, ale było one spowodowane drobnymi usterkami technicznymi, (które były winą Kepy, a nie tego, że całkowicie przypadkowo rozlałam kawę na klawiaturę :D)

Zaskoczone? ^^ 

Wesołych Świąt, Kochane!!! <3 


Pozdrawiam ;* 

5 komentarzy:

  1. Depresyjno-deszczowa pogoda mnie prześladuje. Za oknem, w tej historii ... nic tylko zakopać się pod cieplutkim kocykiem z kubkiem gorącej herbaty w dłoniach ^^ Albo przytulić się do swojego najlepszego przyjaciela. Matt i Alisa ;3 Obydwoje mieli za sobą ciężki dzień i potrzebowali swojego towarzystwa niczym tonący tlenu. Bo kto lepiej wysłucha, doradzi i da wsparcie jak nie psiapsi? (Bowe, przypomniał mi się Wank ^^) Oczywiście zgadzam się z Mattem co do Kepy i czekam niecierpliwie aż sam Bask przyzna się dziewczynie do swoich prawdziwych uczuć. Bo ileż można to ciągnąć i ją dobijać? ^^
    Do tego jest Alex, który jest świetnym materiałem na kumpla i to wręcz nie etyczne ranić go. Absolutnie nie dziwię się iż woli trzymać Alisę na dystans i się jej nie narzucać. Doskonale zdaje sobie sprawę, że gdyby dziewczyna coś do niego czuła, byłaby tego pewna. Gdzieś podświadomie na pewno czuje, że jej serce należy do innego choć ma małą nadzieję, że dostanie szansę od losu. I od niej :)
    Grace i James ... nie mogę sobie tego wyobrazić, ale kto wie, może rzeczywiście chłopak w jej towarzystwie jest inny. I słodki ^^ Biedna Alisa. Przeraziła się myśli, że "ulubiona" koleżanka z pracy mogłaby być jej bratową ^^
    A teraz przechodzimy do najważniejsze części owego rozdziału! Szczęka opadła mi na podłogę gdy połykałam kolejne słowa. "Prośba" Kepy nie zapowiadała aż takich informacji, mimo iż byłam ogromnie ciekawa co tam wykombinował. Dziecko? Że Andrea ma dziecko i ukrywała je przed Kepą? Co za babsko! Co za matka z niej! Przecież Kepa (wtedy) ją kochał (albo mu się wydawało) i na pewno zaakceptowałby dziewczynkę. Jak mogłam w ogóle pomyśleć, że mogłoby być inaczej. Ba! Jak w ogóle mogła być aż taką egoistką i odrzucić własne dziecko dla ... sama już nie wiem czy ona serio kocha/kochała Kepę czy widziała u jego boku wygodne życie. Nie ogarniam już tego babska! Na całe szczęście Kepa się ogarnął i ją wywalił za drzwi. Aż chce się zawołać "NARESZCIE!". Nie dziwne, że trochę to teraz przeżywa. Był oszukiwany przez długi czas. Przez Andreę stracił szansę na prawdziwe szczęście. Mimo wszystko chciał nadal ciągnąć związek z nią nie chcąc jej ranić, a okazało się że był przez nią manipulowany. Ugh, normalnie zasłużyła na cios w zębiska!
    Są jednak dobre strony owej sytuacji bo Kepa nareszcie przyznał się do kotłujących się w jego głowie i sercu uczuć. Może jeszcze nie jest gotowy wyznać Alisie miłości, ale sądzę że prędzej czy później będzie tego bardzo pewien :)
    Wesołych Świąt! Dużo zdrówka, weny oraz wspaniałych kibicowskich chwil z Kepą i Masonem w roli głównych ❤ Buziaki! 😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Brak mi słów na Andreę po prostu. Cóż, teraz jeden kłopot Kepa ma z głowy - wystarczy się odważyć i poprosić Alisę o szansę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie! W końcu! Mam wrażenie, że czekałam na twn rozdział przez wieki. W każdej kolejnej części liczyłam, że Kepa w końcu się ogarnie. I za każdym razem czułam zawód. Zaczynałam nawet godzić się z tym, że to nigdy nie nastąpi. Że Kepa pozostanie głupkiem po wsze czasy.
    Ale nie! Potrzebował drastycznego kopa w dupę, potrzebował dostać po głowie, by cokolwiek do niego dotarło. Czasami taki wstrząs jest potrzebny. I jest jedynym, ci miże sprawić, że człowiek przejrzał na oczy. Skoro już nic nie działa...
    Ale szczerze? Nie spodziewałam się, że o to chodzi z Andreą. Byłam przekonana, że naprawdę zdradza Kepę. Nie wymyśliłabym byłego męża i córki. W życiu bym na to nie wpadła.
    To tylko pokazuje, jaką jest jędzą. No bo sorry, ale jak tak można zostawić własne dziecko. I jeszcze mówić Kepie, że chce być matką jego dzieci. I co, od nich też by odeszła, gdyby znów się "zakochała"? Przecież to niepoważne. Bardzo dobrze Kepa zrobił, że ją wyrzucił. Andrea powinna przemyśleć swoje zachowanie. U Kepy już nie ma szans, ale może chociaż zrozumiałaby, że musi skupić się na córce.
    Przed Kepą i Alise otworzył się nowy rozdział. Teraz mają okazję zbudować swoją relacje na nowo. Obydwoje są wolni, obydwoje się kochają. I wierzę, że teraz będzie już tylko lepiej.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślałam, że ten dzień nigdy nie nadejdzie. Serio, zaczynałam tracić wiarę w to , że Kepa w końcu pozbędzie się Andrei. A tu nagle bum 😂
    A Andrea, nie ma co. W życiu nie spodziewalabym bym się czegoś takiego. Serio mnie zaskoczyłaś. Zostawić własne dziecko? Ona nie ma żadnych ludzkich uczuć. Jeszcze mocniej jej nie znoszę. Choć nie wiem czy to w ogóle możliwe.
    Dziewczyna w końcu jest u Kepy skończona. A on może nareszcie , zacząć nowe życie z Alisą. Choć początkowo na pewno nie bedzie im latwo. I jeszcze dluga droga przed nimi.
    Trzymam za nich kciuki i mam nadzieję, że juz nic nie stanie na ich drodze do szczęścia. Pozdrawiam cieplutko i czekam na nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. Alisa po wyznaniu uczuć Kepie znalazła się w całkowitej rozsypce. Będąc pewną, że to i tak nic nie zmieni. W dodatku zaczęła żałować tego pocałunku z Alexem, który rozbudził jego nadzieję na jakieś głębsze uczucia z jej strony. Alisa powinna jak najszybciej z nim szczerze porozmawiać i mieć nadzieję, że chłopak zrozumie i postarał się pogodzić z tym, że jej serce należy do innego.
    Nieoczekiwanie także Matt przeżywa pierwszy drobny kryzys w swoim związku. Mam jednak nadzieję, że jego sprzeczka z Markiem szybko się zakończy i wszystko wróci do normy. Jednak dzięki niej Alisa mogła wygadać się przyjacielowi i poszukać jakieś rady, co dalej powinna zrobić z tym wszystkim, co ostatnio dzieje się w jej życiu. Na całe szczęście są jeszcze osoby, na których może polegać.
    Jedynie praca przynosi Alisie ukojenie. Dzięki niej może przynajmniej na kilka godzin wyłączyć myślenie. Przynajmniej do momentu, gdy Grace nie zacznie wypytywać o Jamesa. Najwyraźniej brat Alisy wpadł dziewczynie w oko i nie może o nim zapomnieć. Bardzo mnie ciekawi, jak to dalej się potoczy.
    Nic dziwnego, że Alisę zaskoczyła tajemniczą wiadomość Kepy. Choć bardzo chciała nie potrafiła jej zignorować. Kepa jest dla niej zbyt ważny.
    Brak mi słów na zachowanie Andrei. W życiu bym się nie spodziewała, że taka tajemnica się kryje za jej wyjazdami. Jak ona w ogóle mogła porzucić własne dziecko? Zachowała się jak skończona egoistka. Myśląca wyłącznie o sobie. Nic więc dziwnego, że dla Kepy było tego za wiele i postanowił zakończyć ich związek. Tylko co teraz będzie? Wydaje się, że nic nie stoi już na drodze, aby Alisa i Kepa spróbowali być ze sobą. Jednak czy odważą się na to? Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń