London
Metropolitan University był nowoczesnym budynkiem robiącym wrażenie
na przypadkowych przechodniach i studiujących tam osobach. Jego
renoma oraz ilość studentów trochę mnie przerażała, ale nie
mogłam się już wycofać. Pewnie pchnęłam szklane drzwi i weszłam
do środka. Wieczorowy kurs literacki oficjalne rozpoczęcie miał
dzisiaj. Byłam podekscytowana tym nowym wyzwaniem, dlatego
niecierpliwie czekałam na rozpoczęcie zajęć. Po ukończonej w
Hiszpanii szkole od razu dostałam propozycję wyjazdu do Anglii,
abym w pełni mogła zająć się gotowaniem i profesjonalnym
przygotowaniem do przyszłego zawodu. Nie zawracałam sobie głowy
niczym innym, jednak myśli o tym, że chciałabym dzielić się z
kimś spostrzeżeniami na temat postaci literackich pojawiały się
coraz częściej. Chciałam coś robić, nie skupiać się tylko na
jednej rzeczy, chciałam działać i być doceniana. Byłam
trochę zmęczona po pracy, ale nie dałam za wygraną. Matt wspierał
mnie w każdej decyzji, za co byłam mu dozgonnie wdzięczna, Kepa
nie odzywał się od czasu naszego przypadkowego spotkania w parku.
Założyłam zabłąkany kosmyk włosów za ucho i odetchnęłam
z ulgą, gdy na horyzoncie pojawił się prowadzący. Z
zaciekawieniem rozglądnęłam się po przestronnej sali i zajęłam
wolne miejsce. Nie było nas dużo, grupa składała się z
dwudziestu osób. Większość stanowiły dziewczyny, jednak trafiły
się trzy rodzynki, na których nie zwracałam specjalnej uwagi.
Poświęciłam ją na spijanie słów z ust wykładowcy, który
wprowadził nas w program i pokrótce opowiedział, czym będziemy
się zajmować. Cieszyłam się, że będę mogła być obecna na
każdych zajęciach, które miały odbywać się trzy razy w
tygodniu. Zamieniłam się grafikiem w restauracji z Grace. Blondynka
o dziwo nie miała nic przeciwko temu. W ostatnim czasie nasze
stosunki uległy poprawie, ale nadal odnosiłyśmy się do siebie z
pewną rezerwą. Otrząsnęłam się, kiedy wykładowca oznajmił, że
na początek będziemy omawiali dzieła Jane Austen. Szeroki uśmiech
ozdobił moją twarz. Pierwsze ćwiczenia były organizacyjne,
dlatego niedługo potem zaczęliśmy zbierać się do wyjścia. Już
chciałam opowiedzieć o wszystkim Mattowi! Stojąc przed budynkiem
wyciągnęłam telefon z torebki, aby zadzwonić do przyjaciela. Miał
po mnie przyjechać w trosce o moje bezpieczeństwo. Niespodziewane
szturchnięcie w ramię zmieniło nieco moje plany. Odwróciłam
się i na moment zamarłam. Przede mną stał chłopak z kursu, na
którego wcześniej nawet nie spojrzałam. Niezaprzeczalnie byłam
zakochana w Kepie, jednak nie mogłam odmówić chłopakowi urody.
Był wysoki, smukły i podejrzewałam, że za wyciągniętym
swetrem kryły się wspaniałe mięśnie. Czarne włosy, duże, piwne oczy,
perfekcyjne brwi, idealnie wykrojone usta, lekki zarost…
–
Cześć, jestem Alex – przedstawił się
wyciągając dłoń w moim kierunku. Jego oczy błyszczały
nieodgadnionym blaskiem.
–
Cześć, Alisa – odpowiedziałam
ściskając ją. Uchwyt był delikatny i stanowczy.
–
Nie było okazji na rozmowę w środku…
Chciałem się tylko przywitać – uśmiechnął się. Odwzajemniłam
ten gest tonąc w głębi jego oczu.
–
Masz rację – przyznałam. – Zdaje
się, że będziemy się często widywać – Powiedziałam.
–
Chyba tak – odparł. – Czym się
zajmujesz, skoro zdecydowałaś się na wieczorowy kurs? – Spytał
zaciekawiony.
–
Jestem kelnerką, która aspiruje do roli
szefa kuchni – wyjaśniłam. – A ty?
–
Za dnia jestem studentem biotechnologii,
wieczorem zamieniam się w mola książkowego i romantyka – zaśmiał
się. Jego śmiech był zaraźliwy. – Dasz się kiedyś zaprosić
na kawę, albo coś? – Zakłopotany podrapał się po głowie, co
jedynie nadało mu jeszcze większego uroku.
–
Och, jasne! – odpowiedziałam
zastanawiając się, co do cholery jasnej wyprawiam. Jednak… Byłam wolna i miałam
prawo robić, co chcę i z kim chcę.
–
Cieszę się – oznajmił. – Będę
się już zbierał, miło było cię poznać.
–
Ciebie też – zapewniłam szczerze. –
Do zobaczenia w środę, Alex!
–
Do zobaczenia – uśmiechnął się do
mnie na pożegnanie i zniknął za zakrętem. Kiedy otrząsnęłam
się z pierwszego szoku drżącą ręką wybrałam numer Matta.
Dopóki się nie pojawił odtwarzałam w myślach rozmowę z nowo
poznanym chłopakiem…
Londyn,
02.10.2019 r.
Wykończona
ciężkim dniem w pracy wsiadłam na rower i pognałam w kierunku
Uniwersytetu. Dzisiejsze zajęcia wyjątkowo odbywały się nieco
wcześniej, o czym wczoraj na specjalnej grupie poinformował nas
wykładowca. Łapiąc oddech dotarłam do sali i rozglądnęłam
się w poszukiwaniu miejsca. Alex pomachał mi na przywitanie, więc
dziarskim krokiem ruszyłam w jego kierunku. Zajęłam siedzenie obok
niego. Pogrążyliśmy się w przyjemnej rozmowie, która trwała do
momentu rozpoczęcia ćwiczeń. Omawialiśmy dziś Dumę i
uprzedzenie. Wyciągnęłam z torebki sfatygowany egzemplarz, a Alex
obdarzył mnie serdecznym uśmiechem, gdy dostrzegł kolorowe
karteczki, którymi znaczyłam wybrane cytaty. Atmosfera była miła,
wszyscy zgromadzeni brali udział, jednak to ja i Alex byliśmy
najaktywniejszymi osobami. Toczyliśmy ożywioną dyskusję na temat
Elizabeth i pana Darcy’ego, wymienialiśmy się trafnymi
spostrzeżeniami, uwagami oraz drobnymi żartami. Półtorej godziny
upłynęło w zastraszająco szybkim tempie.
–
Skoro skończyliśmy wcześniej niż
ostatnio… To może dałabyś radę zaprosić się na kawę?
Ewentualnie spacer? – spytał Alex stając obok. Zagryzłam wargę
patrząc na niego niepewnie. Spacer, kawa… Nie było to nic
strasznego, jednak miałam pewne opory. Byłam zakochana w innym i
nie miałam prawa wykorzystywać niewinnego chłopaka, ale z drugiej
strony… Kepa był w związku z Andreą. Nadal. I nic nie wskazywało
na to, aby w najbliższym czasie miało to ulec zmianie. Miałam
na niego czekać? Wiedząc, że być może nigdy mi się nie spełni?
Kepa… Nie potrafiłam go rozgryźć. Rozmawiałam z nim wczoraj
przez telefon, zaprosił mnie i Matta na swoją imprezę urodzinową,
która miała odbyć się jutro… Dziś rozgrywał wyjazdowy mecz w
Lidze Mistrzów i bardzo chciałam go obejrzeć.
–
Alex… Nie obrazisz się na mnie, jeśli
dziś ci odmówię? – zapytałam posyłając mu skruszone
spojrzenie. – Jutro mam wolne w pracy, więc moglibyśmy się
spotkać i na spokojnie porozmawiać… Co ty na to? –
Zaproponowałam.
–
Oczywiście! – zapewnił mnie szybko. –
Dasz mi swój numer, abyśmy uzgodnili godzinę i miejsce?
Z
ochotą podyktowałam mu ciąg cyfr, które wpisał do swojego
iPhone’a.
–
W takim razie… Do jutra! – pożegnałam
się z nim uśmiechem.
–
Do jutra – odparł machając mi.
W
drodze powrotnej zastanawiałam się, czy postępuję niewłaściwie,
ale szybko doszłam do wniosku, że nie. Byłam wolna, a Kepa był w
związku. Miałam prawo do swojego życia, bo przecież wiecznie nie
mogłam oczekiwać, że kiedyś będziemy razem…
–
Jak tam Alex? – zapytał Matt mrugając do mnie porozumiewawczo.
Trąciłam go w ramię skupiając się na meczu, w którym Chelsea
objęła prowadzenie za sprawą Tammy’ego Abrahama.
–
Dobrze – ucięłam wpatrując się w
Kepę. – Umówiłam się z nim jutro na kawę – Powiedziałam
cicho oddychając z ulgą, kiedy Hiszpan obronił groźny strzał.
–
I bardzo dobrze – stwierdził Matt
popijając herbatę. – Masz do tego święte prawo… I kto wie,
może to on zostanie wybrankiem twojego serca.
–
Nie liczyłabym na to – westchnęłam.
– To jemu oddałam serce i to już dawno temu – Mruknęłam
wskazując na bramkarza. – Matt… Pójdziesz tam jutro ze mną?
–
Na kawę? – zdziwił się.
–
Nie! Na urodziny Kepy… – wyjaśniłam.
– Chociaż nie wiem, czy to dobry pomysł… Przecież Andrea mu
zabroniła…
–
Wychodzi na to, że ma gdzieś jej zdanie
– oznajmił Matt. – Oczywiście, że pójdę tam z tobą,
nie zostawiłbym cię samej – Przytulił mnie do siebie.
–
Dziękuję! – krzyknęłam uradowana
skupiając uwagę na meczu. Był zacięty, jednak to drużyna Kepy
stwarzała więcej okazji. Jedenaście minut po strzeleniu gola
przeciwnicy zdołali wyrównać wynik spotkania. Jęknęłam
spostrzegając Kepę wyciągającego piłkę z bramki. – On
jest taki seksowny, kiedy się wścieka… – Rozmarzyłam się
próbując uspokoić dziwnie szalejące serce. Matt parsknął
śmiechem, ale na jego szczęście nie skomentował mojej wypowiedzi.
– Boże! Co mam mu kupić?! – Krzyknęłam nagle.
–
Możesz skorzystać z mojego pomysłu,
który podsunąłem ci jakiś czas temu…
–
Matthew – załamałam ręce.
–
Już nic nie mówię! – oznajmił
wpatrując się w płaski ekran telewizora. Poszłam za jego śladem
i skupiłam swoją uwagę na drugiej połowie. Nic się nie zmieniło,
Chelsea dalej dominowała, co doprowadziło do strzelenia kolejnej
bramki. Ostatecznie angielska drużyna wygrała z zespołem z Lille,
a Kepa mógł cieszyć się pierwszym zwycięstwem w Lidze Mistrzów,
znacznie się do niego przyczyniając. Bronił najgroźniejsze piłki
i dla mnie był najlepszym piłkarzem meczu. Walcząc ze sobą
wysłałam mu wiadomość z gratulacjami, po czym udałam się do
łazienki, by wziąć relaksującą kąpiel. Potrzebowałam
rozluźnienia przed jutrzejszym dniem.
Londyn,
03.10.2019 r.
Kiedy
dotarłam pod The Association Coffee Alex już na mnie czekał.
Doceniałam punktualność, dlatego już na wstępie obdarzyłam go
promiennym uśmiechem.
–
Przepraszam, że się spóźniłam, ale
pomyliłam drogę – przyznałam. Zaśmiał się głośno patrząc
jak zapinam swój rower. – Nie mam prawa jazdy, nie nadaję się do
tego – Wyjaśniłam.
–
Jasne, rozumiem – mówiąc to otworzył
przede mną drzwi. Weszliśmy do środka rozglądając się po
pomieszczeniu. Zajęliśmy wolny stolik obok wielkiego okna.
Złożyliśmy zamówienie i pogrążyliśmy się w miłej rozmowie.
Alex był naprawdę sympatyczny i cóż… Nieziemsko przystojny.
Skarciłam się za te myśli skupiając uwagę na jego osobie. – W
jakiej restauracji pracujesz? – Spytał upijając łyk ciemnej
kawy. Sama odstawiłam na stolik filiżankę aromatycznego
Cappuccino.
–
The Foyer At Claridge’s –
odpowiedziałam.
–
Bywam tam czasem – oznajmił. – Ale
jakoś nigdy cię tam nie spotkałem!
–
Może nieuważnie patrzyłeś? –
podsunęłam.
–
To niemożliwe… Zapamiętałbym cię –
powiedział mrugając do mnie. Zarumieniłam się po same cebulki
włosów.
–
Dziękuję – odparłam nerwowo.
–
Hej, przepraszam, nie chciałem cię
spłoszyć!
–
Nic się stało, po prostu nie umiem
przyjmować komplementów – przyznałam szczerze delektując się
smakiem kawy. Alex w odpowiedzi uśmiechnął się miło. Dalej
rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Wymienialiśmy się
informacjami o sobie, nie wyjawiając jednak zbyt dużo. Był
naprawdę czarujący i uroczy. W jego towarzystwie czułam się
komfortowo i swobodnie. Nawet nie wiem, kiedy zleciał nam wspólnie
spędzony czas.
–
Dziękuję za spotkanie – szepnął. –
Będziesz jutro?
–
Oczywiście! – potwierdziłam. – W
takim razie…
–
Tak, jasne… Do zobaczenia! –
powiedział odchodząc. Patrzyłam za jego oddalającą się
sylwetką, dopóki nie zniknął mi z oczu. Potem z ciężkim
westchnieniem wskoczyłam na rower i udałam się na poszukiwania
prezentu dla Kepy. Byłam przerażona i jednocześnie podekscytowana
zbliżającym się wieczorem. Miałam nadzieję, że skończy się
dobrze, bez żadnych kłótni oraz niepotrzebnych spięć z Andreą.
Tego wieczoru najważniejszy był Kepa. Zawsze był najważniejszy…
***
Witam!
Chelsea z trzema punktami, a Kepa z czystym kontem ^^
No i... Przecież nie może być za dobrze, prawda? :D
Pozdrawiam ;*
Może Kepa oświadczy się Andrei? XD
OdpowiedzUsuńDobrze, że Alisa postanowiła zapisać się na ten kurs i dzielić się z kimś swoją pasją. Widać jak dużo przyjemności jej to sprawia. W dodatku przy okazji poznała Alexa, który wydaje się być nią mocno zainteresowany. Czyżby Kepie naprawdę rosła konkurencja? 😁
OdpowiedzUsuńZwłaszcza, że Alisa i Alex świetnie się ze sobą dogadują i miło spędza się im czas ze sobą.
Kepa naprawdę niech weźmie się za siebie, bo jeszcze moment, a znowu straci Alisę.
Jego urodziny zapowiadają się bardzo interesująco. Oby tylko Andrea znowu czegoś nie wywinęła w przypływie złości na obecność Alisy.
Na całe szczęście Matt będzie w pobliżu. Alisa jest naprawdę ogromną szczęściarą, że ma obok siebie tak wspaniałego przyjaciela.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Oj, ciekawie się zrobiło. Przyznam, że nie spodziewałam się, że Alisa pozna kogoś nowego. No wiesz, tak strasznie jest zakochana w Kepie, że myślałam, że żaden inny mężczyzna nie jest wstanie zwrócić jej uwagi. A tu takie zaskoczenie> Okej, może i sama przed sobą przyznaje, że na razie nic do Alexa nie czuje, ale hej, dlaczego miałaby nie spróbować? Alex wydaje się być porządnym chłopakiem, z zainteresowaniami, do tego przystojnym. Zawsze to jakieś towarzystwo, a po jednym spacerze czy kawie nie trzeba od razu zawierać małżeństwa.
OdpowiedzUsuńW ogóle ten pomysł z kursem literackim był genialny. Dzięki temu Alisa może trochę odetchnąć, skupić się na czymś innym niż gotowanie, kariera i Kepa. Na pewno pozna jeszcze masę interesujących osób ( Alex!) i wiele się dowie. Kto wie, może w przyszłości sama napisze jakąś książkę?
Strasznie ciekawi mnie, jak potoczą się urodziny Kepy. Dobrze, że Matt zgodził się na nie pójść z Alise. Zawsze to jakieś wsparcie. Szczególnie, że nadal nie określone są uczucia Kepy do Alise, a ona sama wydaje się być pogodzona z faktem, że kompletnie oszalała na punkcie piłkarza.
A jeszcze co do Alexa, to zastanawiam się, jakie chłopak ma zamiary. Na razie wydaje się być w porządku. Ot, Alise mu się spodobała, więc teraz próbuje zdobyć jej serce. Ale trochę boję się, że za tym może kryć się coś więcej. Przecież faceci, szczególnie ci w opowiadaniach, są nieobliczalni.
Ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
Cieszę się, że Alisa zebrała się na odwagę i spełnia jedno ze swoich największych marzeń. Widać, że uwielbia książki, a co najważniejsze, uwielbia dyskutować o ich fabule. Nareszcie znalazła się pomiędzy ludźmi, którzy dzielą z nią tą pasję :) Gotowanie gotowaniem, ale powinna mieć od tego odskocznie i się rozwijać. I jak się okazało, jest jedną z najbardziej aktywnych osób w grupie. I bardzo dobrze :) Przy okazji poznała nowych ludzi, w tym Alexa, któremu najwidoczniej wpadła w oko ^^ i kto wie, gdyby nie baskijski ciołek to Alisa byłaby w stanie odwzajemnić to zainteresowanie. Alex wydaje się być w porządku facetem, do tego dzielącym pasję Alisa. Trudno spotkać chłopaka, który chodziłby na kurs literacki ... to dość atrakcyjne muszę przyznać :) Dobrze jednak że dziewczyna dała się namówić na kawę. Matt ma rację, zresztą jak zawsze ^^ Jest wolną osobą i ma prawo do spotykania się z chłopakami. Wieczność na Kepę czekać nie będzie, tym bardziej że ten człek się najpierw ogarnąć musi.
OdpowiedzUsuńSzykują się urodziny pana Baska :) Na które oczywiście zaprosił Matta i Alise, ku zapewne sprzeciwu Andrei. Ciekawe czy skonsultował z nią te rewelacje czy może szykuje dla niej morderczą niespodziankę ^^ W każdym bądź razie Alisa musi podumać nad prezentem, choć znów muszę się zgodzić z Mattem i jego wyczuciu smaku ^^ taki podarunek zwaliłby Kepę z nóg!
Swoją drogą Alisa powinna pochwalić się Kepie swoją nową znajomością ^^ ciekawi mnie jego reakcja :)
Buziole :* :* :*