sobota, 26 października 2019

Czternasty

Londyn, 03.10.2019 r.

 – Matt, co mam mu kupić?! – jęknęłam do słuchawki, kiedy odebrał telefon. – Nie mam cholernego pomysłu! – Żachnęłam się.
Przylepie, powiedziałem ci coś na ten temat! – zachichotał odrobinę za głośno. Zdziwiona zmarszczyłam brwi. – Ale skoro nie chcesz skorzystać z mojego pomysłu to może postaw na jakiś alkohol? – Podsunął. Usłyszałam jakieś szmery i dźwięczny śmiech.
Matt… Nie jesteś sam? – spytałam zagryzając wargę. Jeszcze tego brakowało, bym swoim telefonem w czymś mu przeszkodziła! – Zresztą… Nieważne! Poradzę sobie! – Zapewniłam rozglądając się po bogato zastawionej sklepowej półce.
Wierzę w ciebie! Alisa, nie obrazisz się, jeśli skończymy rozmowę? Tak się składa, że akurat jestem w trakcie…
Nie chcę tego słuchać! – pisnęłam. – Bawcie się dobrze! – Mówiąc to zakończyłam połączenie i schowałam mojego Samsunga do torebki. Doprowadziłam do porządku swoje myśli, po czym skupiłam się na wyborze specjalnego trunku. Zaklęłam pod nosem, kiedy odłożyłam na swoje miejsce kolejną butelkę. Nic mi nie pasowało! Po paru minutach bezsensownego wpatrywania się przed siebie poprosiłam o pomoc miłą ekspedientkę. Obdarzyła mnie życzliwym uśmiechem i przedstawiła nadające się na prezent alkohole. W końcu mój wybór padł na niezawodnego Jacka Danielsa. Podziękowałam za poświęcony mi czas i pędem ruszyłam do kasy. Zmierzając przez zatłoczoną galerię handlową do wyjścia spostrzegłam na wystawie jednego ze sklepów zjawiskową sukienkę. Miałam wybraną kreację na dzisiejszy wieczór, ale… Ta biła ją na głowę pod każdym względem. Przegrywając ze zdrowym rozsądkiem weszłam do sklepu i od razu udałam się do przymierzalni. Leżała idealnie! Okręciłam się wokół własnej osi podziwiając to jak mieni się w sztucznym świetle. Zastanawiałam się jednak, czy nie jest zbyt odważna, ale po paru chwilach stwierdziłam, że mam to gdzieś. Kiedy moje spojrzenie powędrowało na cenę mina trochę mi zrzedła. Z drugiej strony… Czym była cena w porównaniu z reakcją Kepy? Ten argument wygrał, dlatego parę minut później wyszłam ze sklepu z nowym cackiem w torbie. Ruszyłam do domu okrężną drogą, bowiem nie chciałam się natknąć na Matta i jego towarzysza. Zbliżając się na miejsce dostałam wiadomość, że mogę bezpiecznie wejść do środka. Odetchnęłam z ulgą i pchnęłam otwarte drzwi.
Kupiłaś wszystko? – zainteresował się.
Mamy do obgadania ważniejsze sprawy! – powiedziałam. – Chcę wiedzieć wszystko, ale bez wdawania się w zbędne szczegóły, jasne?
Oczywiście – parsknął śmiechem i usiadł na barowym stołku w kuchni. Przyrządziłam sobie kawę i z uwagą spijałam każde jego słowo.
Cieszę się, że jesteś szczęśliwy – oznajmiłam całując go w nos.
Ja również, Przylepie, ja również…

 Nałożyłam szminkę na usta i niepewnie spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.
Matt! – zawołałam. W mgnieniu oka pojawił się w moim pokoju. – Może być? – Zapytałam robiąc obrót dla pełnego efektu. Zamrugał powiekami.


Wyglądasz oszałamiająco! – zapewnił mnie. – Kepa nie będzie wiedział, gdzie ma podziać oczy. Chociaż…
Nie kończ, zrozumiałam – powiedziałam sięgając po torebkę.
Zamówiłem taksówkę, powinna być lada chwila – oznajmił schodząc na dół. Sięgnęłam po swoje ulubione perfumy i spryskałam się nimi. Beyoncé Heat zawsze działały cuda! Zeszłam za przyjacielem z milionem myśli w głowie. Jadąc do mieszkania Kepy drżałam jak osika na wietrze. Byłam podekscytowana i przerażona jednocześnie. Zastanawiałam się jak Andrea zareaguje na nasz widok. Pewnie nie była zadowolona, kiedy Hiszpan zdradził jej swoje plany. Nienawidziła mnie i moja obecność w ich mieszkaniu nie była pożądana. Ale skoro on chciał, żebym świętowała z nim ten dzień… Coś musiało to oznaczać! Nim się spostrzegłam staliśmy już pod drzwiami. Matt dodał mi otuchy ściskając moją dłoń, po czym nacisnął dzwonek. Z oddali było słychać głośną muzykę, śpiewy oraz śmiech.
Cześć! Super, że już jesteście – przywitał się z nami Kepa. Przełknęłam ślinę widząc jego białą koszulę. Weszliśmy do środka przekrzykując trwające rozmowy. Ściągnęłam z siebie żakiet i podałam Kepie. Powiesił go na wieszaku i otaksował mnie spojrzeniem. Jego gorący wzrok zatrzymał się na odsłoniętym dekolcie. Matt taktownie powstrzymał chichot. – Wyglądasz… Wow! – Wydusił z siebie.
Dziękuję – odchrząknęłam zakładając kosmyk włosów za ucho. Podążyliśmy za nim do salonu, w którym zgromadziła się większość zaproszonych osób. Kepa przedstawił nas swoim kolegom z drużyny oraz ich partnerkom. Uśmiechałam się do wszystkich czując jak szybko bije mi serce. Zaciekawiona rozglądałam się przestronnym pomieszczeniu, ale nigdzie nie dostrzegłam Andrei. Kepa podchwycił moje spojrzenie i odciągnął mnie na bok.
Nie ma jej – oznajmił gorzko.
Jak to jej nie ma? – spytałam marszcząc brwi. – Dlaczego?
Powiedzmy, że nadal nie doszliśmy do porozumienia w pewnych sprawach – mruknął. – Andrea nie wie, że was zaprosiłem… Nie chciałem niepotrzebnych spięć – Wyjaśnił. Pokiwałam głową na znak, że rozumiem, chociaż tak naprawdę niczego nie rozumiałam. – Wzięła wolne w pracy i wyjechała do Hiszpanii.
Ale… Przecież to twoje urodziny!
Nie musisz mi o tym przypominać – parsknął. – Bawcie się dobrze z Mattem!
Kepa… – korzystając z okazji, że byliśmy sami złożyłam mu życzenia. – Bądź szczęśliwym człowiekiem i spełniaj się! – Dokończyłam całując go w policzek.
Dziękuję – odparł uśmiechnięty. W tej samej chwili obok nas pojawił się Matt z butelką whisky w dłoniach. Wręczył ją gospodarzowi przekazując życzenia. – Dziękuję raz jeszcze. Naprawdę się cieszę, że przyszliście!
My również! – odparł Matt. – Ja idę się bawić! A ty… Chyba chciałaś podzielić się z Kepą wiadomością o kursie literackim. I o Alexie! – Mrugnął do mnie porozumiewawczo, a mi zabrakło języka w gębie.
O Alexie? – spytał Hiszpan posyłając mi nieodgadnione spojrzenie.
Później mi za to podziękujesz – mruknął Matt i zniknął w tłumie piłkarzy Chelsea.
Ja… No cóż… – zaczęłam i wzięłam się w garść. Opowiedziałam mu o kursie i o nowo poznanym chłopaku z satysfakcją zauważając zmianę wyrazu jego twarzy. Zacisnął szczękę, ale nic nie powiedział. Zamiast tego jedynie kiwnął głową.
Cieszę się, że spełniasz swoje marzenia – obwieścił posyłając mi uśmiech. – A teraz chodźmy się bawić! – Zarządził. Podążyłam za nim i dałam się ponieść muzyce.

 Kołysząc biodrami w takt melodii zapomniałam o wszystkim. Liczyła się dobra zabawa, muzyka, alkohol oraz fakt, że Kepa swoim spojrzeniem prześwietlał mnie na wylot. Pod naciskiem jego gorączkowego wzroku czułam się przezroczysta. Jego obecność sprawiała, że byłam dziwnie rozedrgana. Piłkarze Chelsea byli niezwykle mili oraz sympatyczni. Przetańczyłam z każdym dając się ponieść fali rozmów i uprzejmych uśmiechów. Zamieniłam kilka zdań z partnerkami młodych zawodników, Chloe i Leah, jednak najlepszy kontakt załapałam z żoną Jorginho, Natalią. Była otwarta, serdeczna, a jej poczucie humoru dorównywało mojemu. Gdy zauważała, że mam pustą szklankę natychmiast uzupełniała ją kolorowymi drinkami. Pokazując mi zdjęcia swoich dzieci poczułam, że topnieję w środku. Śliczny chłopczyk i urocza malutka dziewczynka, którą mogłabym schrupać.
Jest cudowna! – zachwyciłam się.
Masz rację, mogę na nią patrzeć bez przerwy – zaśmiała się. Zawtórowałam jej upijając łyk ze swojej szklanki. W głowie czułam znajomy szum, ale był on jedynie oznaką wspaniałej imprezy. – Vitor i Alicia… Moje dwa największe szczęścia, pomijając oczywiście to, które właśnie zmierza w naszą stronę chwiejnym krokiem – Dodała. Zaśmiałam się głośno widząc poczynania jej męża.
Kepa chce mnie spić – pożalił się.
Sam chyba jest w podobnym stanie – zauważyłam rozbawiona. Stał obok drugiego bramkarza i żywo gestykulował rękami. Matt był duszą towarzystwa, odnalazł się w tym świecie i zabawiał gości.
Mogę porwać cię do tańca? – Kepa wyrósł przede mną niespodziewanie. Kiwnęłam głową na znak zgody i chwyciłam go za rękę. Kątem oka spostrzegłam mrugającą do mnie znad ramienia męża Natalię. Wystawiłam jej język. Odwzajemniła gest wtulając się w swojego mężczyznę. Kepa poprowadził mnie na środek salonu, nie zważając na pijanych kolegów. Objął mnie w tali, a ja zarzuciłam ręce na jego szyję. Wolno kołysaliśmy się w rytm melodii, patrząc sobie w oczy. Jego zapach mnie obezwładniał. Nic nie mówiliśmy, bo słowa w takiej chwili były zbędne. Wtulił twarz w moje gęste włosy, a moje serce boleśnie obiło się o żebra. Przymknęłam powieki rozkoszując się tym doznaniem. Doprowadzał mnie do szaleństwa. – Dziękuję – Owiał moje ucho gorącym oddechem.
To twoje święto, nie mogłam ci odmówić – powiedziałam cicho walcząc z emocjami.
Gdybyś wiedziała, czego ja muszę sobie odmawiać przez cały wieczór… – szepnął muskając wargami moją szyję. Odsunął się na milimetr spostrzegając ustawiony na szklanym stoliku tort. Podszedł do niego i w akompaniamencie radosnych okrzyków oraz braw zdmuchnął dwadzieścia pięć kolorowych świeczek. Posłałam mu lekki uśmiech popijając drinka. Odwzajemnił go, puszczając mi oczko. Pokręciłam głową i odeszłam w kierunku prowizorycznego barku. Sięgnęłam po mocniejszy trunek mając nadzieję, że pozwoli mi na spokojne przetrwanie dalszej części tego wieczoru.

 Podtrzymując się ściany dotarłam do łazienki, aby uspokoić szalejące we mnie emocje. Byłam pijana, wiedziałam to. Ba, czułam to całą sobą. Spojrzałam na swoje odbicie w wielkim lustrze poprawiając rozmazany makijaż. Moje włosy były bałaganem, ale jakoś doprowadziłam je do porządku. Odetchnęłam głęboko i wyszłam na przestronny korytarz. Kepa złapał mój nadgarstek i z powrotem wciągnął mnie do środka. Zamknął drzwi i spojrzał na mnie zamglonym wzrokiem.
Co robisz? – spytałam.
Patrzę na ciebie – odparł. – Cholera, Alisa… Jesteś taka seksowna, taka podniecająca – Jęknął.
A ty jesteś pijany – stwierdziłam czując, że mój oddech się rwie.
Ty też – uśmiechnął się wesoło, po czym złapał mnie tak, że musiałam opleść nogami jego sylwetkę. Ścisnął moje pośladki i posadził na blacie. Drżałam. Jego rozpalone usta w mgnieniu oka zaatakowały moją szyję. Mruknęłam zadowolona odchylając ją, by dać mu lepszy dostęp. Zamruczał z aprobatą ssąc ją i kąsając. Wplotłam dłonie w jego włosy czochrając je. Kepa pocałował mnie w obydwa policzki, potem zostawił mokre ślady na mojej szczęce. Z premedytacją omijał usta, co przyjęłam cichym warknięciem. Językiem badał odsłonięty dekolt, a ja topniałam jak wosk. Mimowolnie rozchyliłam nogi. Uśmiechnął się cwaniacko stając pomiędzy nimi. Podciągnął moją kusą sukienkę do góry i dręczył mnie leniwym dotykiem. Pragnęłam zdecydowanie więcej. Przekazałam mu to przysuwając się bliżej niego. Trafnie odczytał moje intencje. Nie kontrolowaliśmy tego, co robimy, daliśmy się ponieść, byliśmy bałaganem, splecionymi ze sobą ciałami, które odczuwały każdą emocję. Hiszpan popatrzył mi w oczy. Jego ręka bezczelnie zawędrowała pod moją dolną bieliznę. – Czuję jak bardzo jesteś chętna – Wycharczał. W chwili, w której poczułam jego palce rozpychające się we mnie przed moimi oczami pojawiały się gwiazdy. Krzyknęłam głośno mocno obejmując jego umięśnione plecy. Nie mogłam złapać tchu, jęczałam jego imię, błagałam o więcej. Bawił się ze mną, doprowadzał mnie na skraj zwalniając i przyspieszając. Zaciskałam usta, kiedy wyprawiał cuda swoimi długimi palcami. Byłam pewna, że gdyby nie jego druga zaciskająca się na moich pośladkach dłoń spadłabym w otchłań. Byliśmy jednością, nasze ciała pragnęły siebie, bliskości. Gdy otarł się o mnie swoją pobudzoną do życia męskością wyszeptałam dławiąco jego imię. Nie mogliśmy się opanować. Nie liczyła się dla nas rozgrywająca się na dole impreza, inni ludzie. Muzyka, śmiechy, tańce, wszystko to ucichło. Alkohol krążył po naszych organizmach dodając nam odwagi. Ugryzłam go w szyję pocierając jego męskość. Warknął coś niezrozumiałego pod nosem doprowadzając mnie na skraj. Moje ciało stanęło w ogniu. Oparłam głowę na jego ramieniu, by unormować przyspieszony oddech.
Kepa – wyjąkałam zeskakując z blatu. Obciągnęłam sukienkę w dół czując żar na policzkach. – Chyba doszedłeś – Zachichotałam widząc jego bokserki.
Kiedy zdążyłaś rozpiąć mi spodnie? – zapytał patrząc na mnie z pożądaniem. Pragnęłam go równie mocno, ale nie tutaj, nie w takim stanie…
Mam zwinne ręce – zauważyłam.
Jak mógłbym zapomnieć – mrugnął do mnie i zamarł w tej samej chwili. Ktoś szarpał za klamkę. Spojrzałam na niego przerażona.
To ja! – usłyszawszy głos Matta odetchnęliśmy z ulgą. Kepa otworzył mu drzwi. Matt posłał nam znaczący uśmiech. – Nie chcę psuć chwili, ale Andrea wróciła!
Kepa zaklął, a ja otrzeźwiałam w jednej chwili. Andrea. Spuściłam głowę wychodząc za Mattem z pomieszczenia. Na szczęście nie paliło się światło. Ciemność zakrywała mój stan.
Alisa… – na szczycie schodów zastaliśmy Andreę. – Co ty tutaj robisz? – Wysyczała wściekle. Miałam ochotę odpowiedzieć, że przed chwilą dzięki jej chłopakowi przeżyłam jeden z najlepszych orgazmów w życiu i że to on jedyny był sprawcą ich wszystkich, ale powstrzymałam się w ostatniej chwili. Zamiast tego uśmiechnęłam się słodko i zeszłam na dół ciągnąc Matta za rękę. Impreza trwała w najlepsze, a głośna muzyka zagłuszała krzyki Andrei. Matt spojrzał na mnie dając mi do zrozumienia, że pora się zbierać. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i odeszliśmy kawałek, by wziąć swoje rzeczy. Kepa zszedł z góry posyłając swoim gościom uśmiechy. Zbliżył się, gdy odnalazł nas w tłumie.
Na nas chyba pora – powiedział Matt. – Dzięki jeszcze raz za zaproszenie, zabawa była znakomita!
W rzeczy samej – potwierdził gospodarz. Spuściłam głowę pod naciskiem jego spojrzenia. – Dzięki, że przyszliście!
Pa! – pożegnałam się. Wyszliśmy na świeże powietrze czekając na zamówioną chwilę wcześniej taksówkę. Oparłam głowę na ramieniu przyjaciela oddychając głęboko. – Matt…
Słucham cię? Wiem, że do czegoś między wami doszło, ale do czego konkretnie? – zapytał mrugając filuternie.
On…
Wypieprzył cię?
Matt! – skarciłam go chwiejąc się na nierównym chodniku.
Przepraszam, chyba przesadziłem z alkoholem – zachichotał. – Ale tak, czy nie?
Nie – odparłam. – Nie do końca.
Ach, rozumiem! Bardzo zwinne ma paluszki? – poruszył charakterystycznie brwiami.
Matthew, nie rozmawiam z tobą – obwieściłam wsiadając do taksówki. W odpowiedzi zaśmiał się głośno i nic więcej już nie powiedział.

Londyn, 04.10.2019 r.

 Praca po prawie całonocnej imprezie, i to w dodatku pod wpływem kaca nie należała do najprzyjemniejszych rzeczy. Byłam rozkojarzona, a na samo wspomnienie Kepy i tego, co ze mną wyprawiał drżały mi kolana. Przed południem szef, który widział w jakim stanie się znajduję przywołał mnie do siebie gestem ręki. Zwaliłam wszystko na przeziębienie mając nadzieję, że połknie haczyk. Pokiwał głową w zrozumieniu i kazał mi iść do domu, abym nie pozarażała pracowników. Podziękowałam mu serdecznie i w biegu się przebrałam. W telefonie czekała na mnie jedna wiadomość od Hiszpana. Chciał się ze mną spotkać najszybciej jak to możliwe. Zmarszczyłam czoło, ale odpisałam mu, że właśnie skończyłam pracę i jestem do jego dyspozycji. Zaproponował Hyde Park, więc to tam skierowałam kroki po wyjściu z restauracji. Dostrzegłam go siedzącego na jednej z ławek. Miał spuszczoną głowę i nerwowo bawił się dłońmi.
Cześć – przywitałam się zajmując miejsce obok.
Cześć – odparł. – Alisa, musimy porozmawiać – Powiedział szybko obdarzając mnie przelotnym spojrzeniem.
Też tak sądzę – mruknęłam.
To wczoraj… To nie powinno się zdarzyć – obwieścił, a mnie zbiło z tropu. – Przepraszam cię. Cholernie cię przepraszam! Powinienem się powstrzymać, a nie rzucać się na ciebie… Cholera jasna, mam dziewczynę. Gdyby nie jej niespodziewane pojawienie się… Zdradziłbym ją, a tego nigdy bym sobie nie wybaczył. Żałuję tego, Alisa – Oznajmił dobitnie. Szybko odgoniłam od siebie niechciane łzy. – Andrea, ona… Jestem z nią. Ostatnio było między nami źle, ale to nie był powód do tego, co zrobiłem wczoraj. Leżąc w łóżku… Dotarło do mnie to wszystko. To było złe. Przepłynęła przeze mnie jakaś iskra, która dała mi do myślenia. To wydarzenie wczoraj… Zrozumiałem, że nie mogę tak dalej. Mam Andreę i to ona jest najważniejsza. Nie mogę jej krzywdzić – Mówił dalej patrząc w dal. Moje serce zostało zaatakowane ostrymi nożami, które wbiły się w sam środek.
J-jasne – tylko tyle zdołałam wyjąkać.
Alisa, mam nadzieję, że między nami będzie w porządku, bo nie chcę cię tracić, ale… Mam również nadzieję, że ty się we mnie nie… Że twoje uczucia do mnie…
Nie martw się – ucięłam. – Moje uczucia do ciebie nie istnieją – Powiedziałam połykając łzy. – A teraz wybacz, ale muszę już iść – Wstałam z ławki. Złapał moją dłoń, ale wyszarpałam się z jego uścisku. – Zrozumiałam wszystko, Kepa, naprawdę. Aż za dobrze! – Warknęłam oddalając się. Nie odwróciłam głowy, a gdy byłam pewna, że już mnie nie zobaczy pobiegłam ile sił w płucach. Wpadłam do domu jak tornado. Pognałam na górę i rzuciłam się na łóżko zanosząc się spazmatycznym płaczem. Moje ciało drżało, a ja wyłam tak głośno, jakby ktoś obdzierał mnie ze skóry. Wtuliłam się w swoją ukochaną maskotkę pozwalając łzom płynąć. Miałam wrażenie, że nie są przezroczyste, tylko czerwone jak krew wypływająca z mojego rozdartego i podeptanego serca…


***

Witam! 

Dziś trochę dłużej... I później, ale to wszystko przez mecz ^^ Najważniejsze, że wygrany! 👌


(Zjebałeś, Kepa)

skradzione serce zapraszam jeszcze na zeszłotygodniowy rozdział :) 

Pozdrawiam ;* 

5 komentarzy:

  1. Szczęka mi opadła gdy czytałam ten rozdział ... i to kilkukrotnie! Co tu się wydarzyło ja się pytam ^^
    Impreza urodzinowa Kepy okazała się być bardzo udana. Alisa starannie przygotowała się do tego wydarzenia, męcząc się z doborem odpowiedniego prezentu (a przecież dla faceta najlepszym podarunkiem jest alkohol ^^ no i kobieta w bieliźnie bądź bez ^^), a potem wybierając idealną sukienkę :) Wyglądała w niej fenomenalnie i nie dziwne iż Kepa nie mógł oderwać od niej wzroku! Jeśli on chce mi wmówić, że dziewczyna jest mu obojętna to chyba z głupim na rozumy się zamienił ^^ Alisa poznała nowych ludzi z którymi dość szybko złapała dobry kontakt. Tak samo jak Matt, który okazał się być duszą towarzystwa :) Ale jak to na dobrych imprezach bywa, alkohol lał się strumieniami ^^ Alisa jak i Kepa nie szczędzili sobie procentów, co miało skutki parę godzin później. Uważam jednak, że doskonale zdawali sobie sprawę z tego, co zrobili. Ba! Obydwoje tego bardzo chcieli i dzięki alkoholowi puściły wszelkie hamulce. Wydarzenie w łazience dowodzi, że wcale nie jest im łatwo przebywać w swoim towarzystwie. To już nie chodzi o samo pożądanie. Nie sądzę, aby Andrea działała na Kepę tak samo jak Alisa. Samo to, że urządził przyjęcie urodzinowe bez jej ingerencji jest dowodem na to, że nie liczy się z nią i jej zdaniem. Dlatego kompletnie nie trafiają do mnie jego argumenty, aczkolwiek rozumiem że ma wyrzuty sumienia. W końcu nadal jest z nią związku, wmawia jej że Alisa nic dla niego nie znaczy, a za jej plecami posuwa się do takich rzeczy. To rzeczywiście jest nie fair z jego strony. Powinien dobrze przemyśleć wszystko, a nie lecieć do Alisy i mówić ze to błąd, skoro w głębi duszy na pewno tak nie uważa ^^ W ten sposób rani obydwie dziewczyny. Zdradza Andreę i daje sprzeczne nadzieje Alisie. Jeszcze chwila i nie będzie zasługiwał na żadną z nich. Także ogar panie Arrizabalaga!
    PS. Ja tą małą ślicznotkę również bym schrupała! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadrobiłam wszystko. I już biorę się za komentowanie. Co tu się właściwie porobiło? Normalnie brak mi słów. Impreza urodzinowa Kepy przebiegła bardzo pomyślnie ( do momentu pojawienia się Andrei , oczywiście;))
    Alisa w swojej nowej sukience musiała prezentować się naprawdę zjawiskowo. W końcu Kepa nie potrafił oderwać od niej wzroku. I w końcu stało się to co było nieuniknione :)
    I o ile rozumiem jego wyrzuty sumienia, bo w końcu jest z Andreą ( po co ja się pytam ;)). To kompletnie nie potrafię zrozumieć jego tłumaczenie. Andrea jest dla niego najważniejsza? Serio? A nawet imprezę urodzinową robi bez niej? Do tego gdyby naprawdę Andrea była tą jedyną i najważniejszą, nawet do głowy by mu nie przyszło myśleć o Alisie. A co dopiero posuwać się do takich rzeczy ;)
    Naprawdę współczuję Alisie jak musiała słuchać, że to co się wydarzyło to był błąd.
    Niech nam się chłopak ogarnie i zdecyduje czego chce , bo niedługo zostanie z niczym.
    Jak zawsze pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Eh, jak ja doskonale rozumiem problem Alise z początku rozdziału. Facetowi to nigdy nie wiadomo, co kupić. Człowiek musi się nieźle nagłowić, szczególnie, gdy chciałoby dać coś bardziej od serca. Wybór zawsze jest ciężki. Dobrze, że Alise mogła liczyć na drobną pomoc Matta, a co tu dużo mówić, alkohol zawsze jest dobrym wyborem xd
    Dobrze, że towarzyszył jej na urodzinach Kepy. Wsparcie przyjaciela na pewno pomogło na początku opanować Alisie nerwy. Jednak co jak co, ale wie, co czuje do Kepy. Dodatkowo na imprezie pojawiła się w pięknej, dość kuszącej sukience. Zrobiło się trochę niebezpiecznie.
    W ogóle, co znowu odstawiła Andre?! Żeby wyjechać w urodziny swojego chłopaka?! Nie ma co, trzeba być tupet. Serio, nie mam pojęcia, co jeszcze ten Kepa w niej widzi. Już dawno powinien wykopać ją gdzie pieprz rośnie.
    O, i czyżby Kepa był zazdrosny o Alexa. Matt ma rację, bardzo dobrze, że Alise powiedziała piłkarzowi o swoim nowym koledze. A niech będzie trochę zazdrosny, dobrze mu tak.
    Ale cieszę się, że Alise dobrze bawiła się na imprezie u Kepy. Jednak każdemu potrzebna jest chwila wytchnienia. Zresztą, teraz, gdy poznała partnerki innych zawodników, łatwiej jej będzie wejść w to środowisko.
    W ogóle, znowu Kepa i Alise dali się ponieść. Owszem, po alkoholu, ale jednak! Ja ich nie rozumiem! A dokładniej Kepy, bo co do Alise, to wiem czego chce. Tylko, że to co się stało było cholernie niebezpieczne. A gdyby Andrea wróciła wcześniej? i wszystko zobaczyła? Kepa i Alise po prostu proszą się o kłopoty.
    No i jeszcze na końcu ten tekst Kepy, że kocha Andreę i to ona jest dla niego najważniejsza. Serio? Gdyby tak było, to nie przystawiałby się do Alise przy każdej nadarzającej się okazji. Serio, Kepa potrzebuje porządnego strzału w łeb, bo robi się coraz głupszy.
    Dobra, ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, zjebałeś, Kepa. I to porządnie. Tego już się chyba nie da uratować.. Szczerze, to gdybym była na miejscu Alisy, unikałabym go usilnie, a może nawet bym się przeprowadziła. Kto wie? Może to właśnie byłby kolejny krok na jej drodze do zostania szefem kuchni? Może dostanie jakąś propozycję z zagranicy albo przynajmniej z innego miasta? Tego jej życzę, bo Kepa się już chyba nie ogarnie i ciągle tylko ją krzywdzi...

    Czekam na next. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Co ten Kepa najlepszego zrobił? Zawalił po prostu na całej linii. Ja już zupełnie nie rozumiem jego postępowania... Do reszty pogubił się w tym co robi i mówi.
    Strasznie mi szkoda Alisy, bo to ona w tym wszystkim najbardziej cierpi. A zapowiadało się tak dobrze...
    Alisa nie dość, że była gotowa znosić dla Kepy obecność Andrei na jego przyjęciu urodzinowym, aby tylko sprawić mu przyjemność. To jeszcze z jakim zaangażowaniem starała się znaleźć jakiś prezent urodzinowy dla niego. Podczas, gdy jego kochana dziewczyna nie raczyła nawet być obecna w tym wyjątkowym dla Kepy dniu. Ja naprawdę nie wiem, co on widzi w tej Andrei.
    Impreza urodziniwa początkowo przebiegała we wspaniałej atmosferze. Wszyscy świetnie bawili się w swoim towarzystwie, dając porwać zabawie. Przy okazji spora dawka alkoholu sprawiła, że Kepa nie potrafił oprzeć się Alisie, która wyglądała zjawiskowo w tej sukience.
    Obydwoje chcieli dać się porwać uczuciom i zaznać swojej bliskości. Chyba każdy wie, jak by się to skończyło, gdyby nie niespodziewany powrót Andrei.
    Ten wieczór narobił Alisie ogromnej nadziei, że być Kepa naprawdę odwzajemnia jej uczucia i wszystko się jeszcze ułoży. Tym bardziej bolesne musiały być dla niej jego słowa, że żałuje tego, co się stało i że wciąż kocha swoją dziewczynę.
    Kepa naprawdę niech się nad sobą zastanowi, bo zupełnie nie wie czego chce. Przez co rani wszystkich dookoła. W ten sposób sam otwiera drogę Alexowi do serca Alisy. Żeby tylko niedługo tego nie pożałował.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń