sobota, 28 września 2019

Dziesiąty

Londyn, 16.09.2019 r.

 Spacerując podczas oberwania chmury wracałam do domu. Byłam wściekła, przemoczona i cholernie smutna. Łzy spływające po policzkach mieszały się z kroplami deszczu i pozostałością makijażu. Kurtka, którą okrył mnie Kepa ciążyła mi na ramionach. Moje myśli były wielkim chaosem, nie potrafiłam się w nim odnaleźć. Nie potrafiłam zrozumieć Hiszpana, jego postępowania, jego słów. Mącił mi w głowie, mieszał tak że gubiłam się w sobie, w nim. Pojawił się w moim życiu cztery miesiące temu i znów wywrócił je do góry nogami. Moje ukryte i zagłuszone na dnie serca uczucia wybuchły ze zdwojoną siłą siejąc zamęt i spustoszenie. Kepa był, zawsze był, wraz z nim był jego uśmiech, usta stworzone do całowania, psotnie migające oczy, bezpieczne i silne ramiona, w których mogłam się skryć. Był moim pierwszym, to na niego otworzyło się moje serce i dusza. Zauroczenie, które sobie wmawiałam tak naprawdę było prawdziwym uczuciem, którym od tamtej pory nie obdarzyłam innego mężczyzny. Jego obecność powodowała drżenie kolan, galop serca i ciarki na całym ciele. Elektryzował, przyciągał, drażnił się ze mną słowami i dotykiem. Po jego słowach mówiących o tym, że nie byłam mu obojętna, o wyznaniu, że wciąż posiada zeszyt z cytatami, który mu podarowałam, po jego niepewności zrodziła się we mnie iskierka nadziei. Ale wciąż była jedynie iskierką, która chyba nie miała prawa przeobrazić się w prawdziwą i wielką iskrę. Kepa był moim uzależnieniem, a ja… Być może ja byłam w jakimś stopniu jego niespełnieniem? Pociągając nosem dotarłam do domu. Ślamazarnym ruchem ręki otarłam łzy, które skutecznie utrudniały mi widoczność. W progu czekał na mnie zatroskany Matt trzymający w dłoniach puchaty ręcznik.
Zwariowałaś, Przylepie? – spytał okrywając mnie nim. Osuszył moje włosy, z których cały czas kapała woda. – Będziesz chora!
Nie obchodzi mnie to – wyjąkałam szczękając zębami. Matt ściągnął ze mnie przemoczoną kurtkę nic nie mówiąc. Pozbył się również butów i mojego ubrania podając mi dresowe spodnie i wyciągnięty męski sweter pachnący pomarańczą. Wtuliłam w niego twarz delektując się ciepłymi splotami. Matt bezradnie pokręcił głową i zszedł do kuchni. Udałam się za nim drżąc z zimna. Usiadłam na kanapie w salonie, a chłopak w mgnieniu oka pojawił się obok. Okrył mnie pluszowym kocem, moim ulubionym z motywem Muminków i wcisnął w dłoń filiżankę rozgrzewającej herbaty z cytryną i sokiem malinowym i dziką różą. – Dziękuję – Powiedziałam mocząc usta w ciepłej cieczy.
Co się stało? – zapytał wchodząc pod koc. Oparłam głowę na jego ramieniu wzdychając ciężko. – Oprócz tego, że stał się Kepa – Mruknął pod nosem.
Andrea… Ona… Andrea wie o tobie – oznajmiłam nie ukrywając przed nim niczego. – Widziała cię w klubie z tym chłopakiem, dorobiła własny scenariusz i zagroziła, że wyjawi prawdę odnośnie twojej orientacji, jeśli nie przestanę widywać się z Kepą – Wyjaśniłam biorąc kolejny łyk.
Co za marna idiotka – prychnął. – Jeśli powie Kepie o tym, że jestem gejem to sama strzeli sobie w stopę – Oznajmił. Spojrzałam na niego zdziwiona. – No proszę cię! Jeśli Kepa dowie się o tym, że nasz związek jest farsą, to co go powstrzyma przed rzuceniem się na ciebie? – Parsknął nawiązując do naszej wczorajszej rozmowy. Pod wpływem chwili wyznałam, co wydarzyło się między nami, wtedy, w łazience.
Matt! – skarciłam go, na co jedynie się zaśmiał. Początkowo nie chciałam mu o tym mówić, ale sam się domyślił. Nie chciałam psuć mu humoru widząc jego szczęście i szalejące ogniki w oczach, jednak postawił na swoim. – Nie zmienia to faktu, że Andrea nie ma prawa mówić o tym na prawo i lewo. To twoja sprawa i twoje życie. Jednak… Możliwe, że będzie chciała obwieścić to z przytupem mszcząc się na mnie…
Nie rozumiem… – posłał mi zaskoczone spojrzenie. Odstawiłam na stolik pustą filiżankę i opowiedziałam mu dzisiejsze zajście w restauracji oraz późniejszą rozmowę z Kepą. Słuchał uważnie uspokajająco gładząc mnie po głowie. – I bardzo dobrze zrobiłaś! – Obwieścił, kiedy skończyłam. – Ich związek jest dziwny i brak mu tego czegoś… Zauważyłem to podczas kolacji. Sam fakt, że jeszcze nie włożył jej na palec pierścionka zaręczynowego dobitnie o tym świadczy. Tłumaczenie, że nie może się na to zdobyć ze względu na ciebie jest śmieszne. Rozumiem, że to miejsce jest dla was wyjątkowe i wiele dla was znaczy i być może faktycznie nie chce zacierać tych wspomnień, ale… Przecież gdyby naprawdę tego pragnął to oświadczyłby się jej w każdym możliwym miejscu. Nie byłaś mu obojętna wtedy i nie jesteś mu obojętna teraz. Gdybyś była to nie byłoby tego wszystkiego. Tych słów, gestów… Gdyby wtedy w ostatniej chwili się nie powstrzymał to wszyscy wiemy, jakby się to skończyło. Czuje coś do ciebie, Przylepie, ale się boi. Boi się, że jego długoletni związek się rozleci i chwyta się każdej błahostki, by do tego nie dopuścić. Pogubił się, ale nie ma prawa mącić ci w głowie. Jesteś zakochana, zawsze byłaś i może cię to wykończyć. Kocham cię, kocham cię z całego serca i nie chcę, żebyś cierpiała. A Andreą i jej gadaniem się nie przejmuj. Jeśli jest taka głupia i naiwna to proszę bardzo, niech mówi, że jestem gejem. Dojrzałem, zaakceptowałem się, i cholernie mi z tym dobrze. Jestem gotowy, by stawić czoła rodzicom i wyznać im prawdę – Powiedział.
Jestem z ciebie dumna – szepnęłam przytulając się do niego z całych sił. – Będę z tobą, wiesz o tym? Wiesz, bo ja ciebie kocham równie mocno – Pogłaskałam jego policzek. Uśmiechnął się czochrając moje włosy. – Dziękuję za wszystko… Przede wszystkim za to, że jesteś!
Wzajemnie, Przylepie, wzajemnie…

Londyn, 17.09.2019 r.

 Moje wczorajsze, wieczorne postanowienie o tym, by unikać Kepy straciło na wartości już kolejnego dnia. Matt poinformował mnie, że dziś wraca Liga Mistrzów. Nie byłam głupia i wiedziałam, co to oznacza. Kepa od małego marzył o występie w tej prestiżowej rozgrywce, pragnął usłyszeć hymn, który przyprawiał go o gęsią skórkę, chciał wznieść w górę upragniony puchar za zwycięstwo. Obserwowałam go teraz, skupionego, dumnego i pogrążonego we własnych myślach. Marzenie małego chłopca właśnie się ziściło. Chciałam zwycięstwa jego drużyny, bowiem zdawałam sobie sprawę, jak ważne jest to dla nich wszystkich, dla niego… Chelsea przeważała przez większą część spotkania, częściej oddawała strzały na bramkę, zawodnicy częściej wymieniali między sobą podania i utrzymywali się przy piłce. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem, a w drugiej pomimo kilku okazji piłkarzom Chelsea nie udało się wyjść na prowadzenie. Zaklęłam pod nosem, kiedy w siedemdziesiątej czwartej minucie na prowadzenie wyszła drużyna Valencii. Taki wynik utrzymał się już do końca spotkania.
Nie o takim debiucie marzył – mruknęłam pod nosem.
Z pewnością, ale niewiele mógł zrobić w tej sytuacji – ocenił Matt. W pełni go poparłam!
Obrona szwankuje od początku tego sezonu… Mam nadzieję, że kibice nie będą go obwiniać!
Zawsze znajdą się tacy, którym nic nie pasuje, ale takimi nie warto się przejmować. Kepa zna swoją wartość i nie musi nikomu nic udowadniać. Jest pewny siebie, dobrze wyczuwa przeciwników…
Dobrze, już zrozumiałam! I w ogóle miałam się na niego złościć, a nie przeżywać przegrany mecz. Jestem beznadziejna – prychnęłam.
Jesteś beznadziejnie zakochana – poprawił mnie Matt. – I przeziębiona – Dodał, gdy głośno kichnęłam.
To jego wina! – krzyknęłam patrząc oskarżycielsko w ekran telewizora. Kepa stał na murawie i dziękował kibicom za doping i wsparcie. – Mam dość, idę spać – Powiedziałam ziewając szeroko.
Słodkich snów – Matt pocałował mnie w czoło. – O Kepie, albo o kimś innym…
Nie! Żadnego Kepy! Będę śnić o tobie – wymruczałam wskakując pod ciepłą kołderkę.
A może o mnie i o nim razem? – spytał mrugając do mnie.
Matt!!!

Londyn, 19.09.2019 r.

 Marzenie o spokojnym wieczorze po ciężkiej harówce w pracy prysnęło jak bańka mydlana za sprawą natarczywego dzwonka. Fuknęłam wściekle pod nosem i zwlekłam się z kanapy, aby otworzyć intruzowi drzwi.
James? Co ty tutaj… Czemu nie uprzedziłeś, że wracasz? – spytałam wpuszczając go do środka. – I czemu jesteś taki wściekły? Nie udało ci się udowodnić swoich racji odnośnie Nessie? – Zakpiłam.
Nie! – warknął ściągając buty. – Ale nie o to chodzi!
To o co? – zapytałam zbita z tropu.
Zaraz się dowiesz!
Jesteś irytujący! Wpadasz tutaj jak do siebie i nie chcesz nic powiedzieć! – podniosło mi się ciśnienie. Dźwięk kolejnego dzwonka przyprawił mnie o mini zawał. – Co do cholery?! – Krzyknęłam otwierając masywne drzwi. – Kepa? – Zdziwiłam się.
Jest i on! – z salonu wynurzył się James posyłając bramkarzowi wściekłe spojrzenie.
Co się stało? – zapytał zdezorientowany. Zamrugałam powiekami w jednej sekundzie rozumiejąc wszystko.
Andrea – wyjaśniłam cicho pod nosem. – Powiedziała ci?
Oczywiście, że mi powiedziała! Jak wy… Co z wami? Pieprzyliście się jak króliki pod moim nosem!
James! Uspokój się w tej chwili – nakazałam.
Nic z tego nie rozumiem! – złapał się za głowę. – Możecie mi to łaskawie wyjaśnić i przedstawić swoją wersję wydarzeń? Andrea była wkurzona, gdy do mnie dzwoniła i mogła nie powiedzieć mi całej prawdy – Mruknął. Kepa posłał mi przepraszające spojrzenie. Wróciliśmy do salonu, gdzie Kepa podjął się wyzwania. Krótko, bez wdawania się w zbędne szczegóły powiedział bratu, co działo się między nami, kiedy byliśmy młodzi i niedoświadczeni.
Ale jak… No serio? Moja siostra i mój najlepszy przyjaciel?
Takie rzeczy się zdarzają, daj spokój – powiedział Kepa. – To była tylko i wyłącznie nasza sprawa. Miała taką pozostać, ale pewne rzeczy się skomplikowały. James, byliśmy młodzi, ale pełnoletni i wiedzieliśmy, co robimy. Później wszystko się posypało i nasza historia się skończyła. Teraz odnowiliśmy kontakt i tyle – Oświadczył. Popatrzyłam na niego odganiając łzy. Wiedziałam, że nie mógł zdradzić się przed Jamsem o tym, co dzieje się teraz i że darzyliśmy się uczuciem. To tylko pogorszyłoby sprawę. Jednak jego słowa i tak mnie zabolały.
I nic was wtedy nie łączyło? Teraz też? – upewnił się James.
Nic wtedy i nic teraz – odparłam pewnie, uciekając od palącego wzroku Kepy.
No dobrze… – oznajmił po chwili ciszy James. – Przepraszam, że tak na was napadłem, ale musiałem poznać prawdę. Kiedy Andrea mi o tym powiedziała czułem się tak, jakbym miał eksplodować, bo nie mieściło mi się w głowie, że moja mała siostrzyczka i ty…
Andrea jest na mnie wściekła i chwyta się wszystkiego, by namieszać – powiedział Kepa. – Przepraszam za nią, będę musiał z nią szczerze porozmawiać, ale od paru dni nic do niej nie dociera… Jednak jesteśmy dorosłymi ludźmi i musimy radzić sobie z problemami, a nie uciekać się do takich tanich sztuczek…
Masz rację – przyznał James. – Jeszcze raz przepraszam. Pokiwałam głową myśląc nad całą sytuacją. Skoro Andrea posunęła się do tego, aby powiedzieć Jamesowi prawdę o tym, co łączyło mnie z Kepą to miałam pewność, że na tym nie poprzestanie. Idiotka. James pożegnał się z Kepą, a ja odprowadziłam go wzrokiem. Uwikłałam się w jakąś plątaninę emocji i nie potrafiłam się z niej wydostać. James przeprosił mnie za wtargnięcie bez słowa i za to, że bez mojej wiedzy zaprosił tutaj Hiszpana. Zbyłam to machnięciem ręki marząc o śnie i o tym, by wszystko powróciło do normy.

Londyn, 21.09.2019 r.

 Ten w założeniu spokojny tydzień był jak tornado zbierające to, co napotka na swojej drodze. James zatrzymał się u nas na kilka dni, ale przepłacił to zdrowiem. Matt stwierdził, że skoro Andrea powiedziała mu o mnie i Kepie to może posunąć się dalej, dlatego zbierając się na odwagę wyznał mu prawdę o swojej orientacji i o naszym układzie. Brat początkowo nie dowierzał, nie chciał przyjąć tego do świadomości, a gdy potwierdziłam słowa Matta spojrzał na nas jak na wariatów i kosmitów razem wziętych. Chodził po salonie rwąc sobie włosy z głowy na przemian otwierając i zamykając usta. Przez cały ten czas trzymałam Matta za rękę dodając mu otuchy. Wiedziałam, ile go to kosztowało. Bał się reakcji innych, bliskich mu osób i drżał na całym ciele. James widząc w jakim jest stanie szybko się opamiętał.
Stary, naprawdę nie mam nic do twojej orientacji, po prostu jestem w szoku. Wybacz – powiedział siadając na fotelu.
Nieszczególnie ci się dziwię – powiedział Matt. – Mam jednak nadzieję, że nas zrozumiesz, że zrozumiesz mnie. Początkowo było nam ciężko udawać związek, ale później się do tego przyzwyczailiśmy. Alisa była ze mną, kiedy najbardziej jej potrzebowałem, pomagała mi i wspierała na duchu. Jest moją przyjaciółką, kocham ją, ale nie w taki sposób. Przepraszam, że cię okłamywaliśmy, ale musiałem się z tym uporać. Nie tak to miało wyglądać, moi rodzice mieli dowiedzieć się pierwsi, lecz sprawy troszkę się pokomplikowały. Nie mamy prawa cię o to prosić, wiemy, że pewnie jesteś wściekły, ale…
Może jestem zły i muszę uporządkować sobie to w głowie, ale nie mam wam czego wybaczać, jeśli taki był sens twojej wypowiedzi. To była wasza decyzja, którą rozumiem oraz szanuję. I na swój sposób dziękuję, że mi zaufałeś i powierzyłeś swój sekret. U mnie jest bezpieczny tak długo, jak będziesz tego potrzebował.
Dziękuję, James – odparł Matt. Kamień spadł mi z serca. – Wolałem, żebyś dowiedział się tego bezpośrednio od nas, a nie od Andrei, która chyba wzięła sobie za punkt honoru, żeby uprzykrzyć nam życie…
To idiotka – prychnął. Parsknęłam śmiechem oddychając z ulgą. – Nie wiem, jak Kepa może się z nią zadawać! 
Matt posłał mi porozumiewawcze i rozbawione spojrzenie nad ramieniem Jamesa. Wystawiłam mu język podchodząc i siadając bratu na kolanach.
Dziękuję – szepnęłam przytulając się do niego.
Jesteś moją młodszą siostrzyczką, to normalne, że czasami reaguję zbyt impulsywnie, ale twoje dobro jest dla mnie najważniejsze. Mamy tylko siebie, więc musimy się wspierać i być dla siebie nawzajem. Pewnie minie trochę czasu, zanim dotrze to do mnie na dobre, ale naprawdę dziękuję, że mi powiedzieliście – odparł dając mi pstryczka w nos. Matt uśmiechnął się szeroko opadając na kanapę. Byłam z niego dumna, z tego, że dał radę, że pokonał swoje lęki. Czekała go jeszcze przeprawa z rodzicami, ale tak jak obiecałam, będę przy nim. Omiotłam wzrokiem dwóch na ten moment najważniejszych mężczyzn w moim życiu i uśmiechnęłam się w duchu. Miałam szczęście, że byli ze mną, opiekowali się mną i troszczyli się o moje dobro. Rodzina. Jedno słowo zawierające w sobie tak wiele… 


***

Witam!

Wymęczyłam ten rozdział i średnio jestem z niego zadowolona, ale niektóre sprawy musiały ujrzeć światło dzienne :D 
Trochę mało Alisy i Kepy, ale w następnym ulegnie to poprawie 😏 I kolejny wyjątkowo pojawi się we czwartek ;) Część mam już napisaną, więc powinnam wyrobić się bez problemu ^^ Zostawiam Was i idę szykować się psychicznie na mecz :D



(James i Alisa ^^)

Pozdrawiam ;*

4 komentarze:

  1. Ja kompletnie nie rozumiem dlaczego jesteś średnio zadowolona z tego rozdziału ^^ marudzisz i tyle hihi. Wiele tajemnic wyszło na światło dzienne, dzięki czemu niektóre osoby mogą odetchnąć z ulgą. W końcu utrzymanie jakiegoś sekretu i oszukiwanie bliskich osób wcale do najłatwiejszych zadań nie należy. Mogliśmy się przekonać, że z Jamesa jest spoko facet, bardzo wyrozumiały, szanujący innych oraz kochający swoją małą siostrzyczkę nad życie, mimo że dość często obrzydza jej tą egzystencję :D
    Zacznijmy jednak od początku. Alisa nadal bardzo przeżywa swoje uczucia, czemu absolutnie się nie dziwię. Głupia mała iskierka nadziei narobiła wiele zamieszania. Kepa powinien się ogarnąć i w końcu coś zdecydować. Choć może łatwiej by mu było z wiadomością iż Matt jest gejem ^^ Powinien to zrobić zanim Andrea osiągnie wyżyny swojego niedorzecznego zachowania, a Alisa popadnie nam w depresję. Na całe szczęście ma ona przy sobie przyjaciela, który służy pomocą, wygodnym ramieniem i dobrą radą ... czasami wręcz dwuznaczną ^^ Cieszę się że Matt zaakceptował siebie w pełni i zdobył się na odwagę, aby wyznać najbliższym prawdę. To może wiele zmienić w jego życiu, a kto wie, może jego rodzice wcale tacy straszni nie są i zaakceptują jego orientację. Mam ochotę przybić z nim "piąteczkę"! Absolutnie zgadzam się z jego słowami co do związku Kepy i Mrs. Wyszczerz. Ja bym na miejscu Alisy sprowokowała Andreę, żeby powiedziała prawdę o orientacji Matta hihi ^^ a potem obserwowała jak chowa zębiska w totalnym szoku.
    Tajemnica dotycząca relacji Kepy i Alisy doszła również do Jamesa, który z początku nie mógł tego ni jak ogarnąć. Przy okazji musiał dodać swoje trzy grosze bo by sobą nie był ^^ na całe szczęście długo się nie wściekał, ale przez jego dociekliwość Alisie zrobiło się przykro, bo Kepa chcąc udobruchać przyjaciela powiedział o kilka słów za dużo. Jestem pewna, że to ściema, ale i tak spowodowała ból w sercu dziewczyny :(
    Andrea nie zdaje sobie sprawy, że swoim zachowaniem, rządzą zemsty i zazdrością wcale nie szkodzi Alisie. Wręcz przeciwnie!
    Czekam z niecierpliwością na chwilę gdy Kepa dowie się o tajemnicy Matta ^^ buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Alisa ma w głowie okropny mętlik. Od dawna skrywane uczucia doszły do głosu i ani myślą dać jej chwili wytchnienia, a dodatkowo wszystko coraz bardziej się komplikuje.
    Poza tym Kepa niczego jej nie ułatwia, co powoduje jeszcze większe cierpienie dziewczyny. Na całe szczęście Alisa ma przy sobie Matta, który stara się ją we wszystkim wspierać i nakazuje wcale nie przejmować się wrednyni zagrywkami Andrei. Chłopak czuje się gotowy, aby wyznać bliskim prawdę odnośnie swojej oreinetscji, dlatego mam olbrzymią nadzieję, że w pełni go zaakceptują i wszystko się poukłada.
    Alisa choć bardzo się stara nie potrafi przestać myśleć o Kepie czy nie dopingować go w kolejnych meczach. To po prostu jest silniejsze od niej. Co powoli zaczyna ją wykańczać. Oby Kepa jak najszybciej przejrzał na oczy.
    Andrea może mu nawet w tym pomóc, bo to jak się zachowuje przekracza po prostu wszelkie granice, ale działa tym tylko na swoją niekorzyść. Naprawdę zadzwoniła do Jamesa i opowiedziała mu, co łączyło kiedyś jego siostrę z jej chłopakiem? Co ona chciała tym osiągnąć? Myślała, że James zabroni się im spotykać? Jej desperacja zaczyna być po prostu śmieszna.
    James na całe szczęście zareagował w dosyć łagodny sposób i nie robił nikomu żadnych wyrzutów. Także ze spokojem przyjął wiadomość o prawdziwych relacjach Alisy i Matta. Taki brat to naprawdę skarb.
    Pozostało tylko czekać, aż Andrea poinformuje Kepę o prawdziwej orientacji Matta. Co mam nadzieję, że okaże się gwoździem do jej trumny. Oby Kepa jak najszybciej pozbył się tej wstrętnej wiedźmy ze swojego życia. Szkoda na nią zdrowia i nerwów. 😁
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Średnio zadowolona? Żartujesz? Ten rozdział jest świetny!
    Cieszę się, że Matt wyznał prawdę Jamesowi. I że James wie też o swojej siostrze i Kepie. Teraz tylko czekać, aż Kepa dowie się o Macie i kopanie Andreę w tyłek ;p
    Buziaki i do czwartku ❤️

    OdpowiedzUsuń
  4. Zupełnie nie dziwię się Alisie, że nie potrafi odnaleźć się w sytuacji. Kto by potrafił? Kepa wysyła zupełnie sprzeczne sygnały, które nie mają tak naprawdę żadnego sensu. Ciężko powiedzieć, czego tak naprawdę chce. Mam wrażenie, że w niektórych momentach zachowuje się jak małe, rozkapryszone dziecko. I w ten sposób krzywdzi nie tylko Alise, ale też zapewne Andreę, która też nie wie na czym stoi.
    A Alisa naprawdę to przeżywa. Dobrze, że zawsze ma obok siebie Matta, który zawsze zaoferuje wsparcie. Do tego jest spostrzegawczy! I inteligentny! I nie boi się powiedzieć prawdy! Przecież to oczywiste, że między Kepą i Andreą coś nie gra. Nawet neandertalczyk by to zauważył! Gdyby było inaczej, to Kepa nie oświadczałby się w ulubionym miejscu Alise, nie całowałby jej, tylko wytrwale trwał przy Andrei.
    No i Matt widzi, że Alisa jest szaleńczo zakochana w Kepie. Może wymyśli coś, by tych dwoje zbliżyło się jeszcze bardziej do siebie?
    Andrea powiedziała Jamesowi o Alisie i Kepie. Dlaczego to zrobiła? Chyba tylko po to by zemścić się na Alisie. Tak szczerze powiedziawszy, to zastanawiam się, do czego może posunąć się Andrea. Na pewno będzie bezlitosna.
    Na szczęście James zrozumiał sytuacje, przyjął do wiadomości wyjaśnienia siostry. Potem jeszcze poznał prawdę o Mattcie i tu też zarobił u mnie dużego plusa. Od początku wiedziałam, że James to porządny chłopak. A teraz przynajmniej Alisa nie musi przed nim niczego ukrywać. Wsparcie w postaci brata na pewno się przyda.
    No cóż, strasznie ciekawi mnie jak to się dalej potoczy. Dlatego z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń