Z
szerokim uśmiechem na ustach opuściłam mieszkanie i wsiadłam na
mój niebieski rower. Założyłam okulary przeciwsłoneczne,
włożyłam słuchawki do uszu i jak na skrzydłach pojechałam do
pracy. Spędziłam cudowny weekend z chłopakiem, który polegał na
absolutnym lenistwie. Odstresowałam się wydarzeniem mającym
miejsce w piątkowy wieczór i postanowiłam już nigdy więcej nie
dopuścić do takiej sytuacji. Musiałam być profesjonalistką,
jeśli chciałam osiągnąć coś więcej! Nie przejmując się
ludźmi, których mijałam głośno śpiewałam wraz z moim ukochanym
wokalistą. W pewnym momencie spostrzegłam biegnącą ku mnie
postać. Od razu rozpoznałam Kepę i mimowolnie parsknęłam
śmiechem.
–
Alisa! – wysapał zatrzymując się
obok. Zmierzyłam go wzrokiem, po czym zgrabnie zeskoczyłam z
roweru. – Krzyczę do ciebie już od jakiegoś czasu!
–
Przepraszam, nie słyszałam, miałam
słuchawki w uszach! – wrzasnęłam, na co lekko się skrzywił.
Dopiero wtedy zorientowałam się, że muzyka wciąż huczała w
najlepsze. Kepa wyrwał mi jedną słuchawkę i przyłożył do
swojego ucha.
–
Green Day… Mogłem się tego
spodziewać! – powiedział głośno.
–
To wciąż mój ukochany zespół! –
oznajmiłam. – I had a dream that I kissed your lips and it felt so
trueeee – Wydarłam się i dla lepszego efektu potrząsnęłam
mocno moimi brązowymi włosami.
–
Then I woke up as a nervous wreck and I
fell for youuuuu – zanucił i oddał mi słuchawkę. – Nie patrz
tak na mnie! Doskonale pamiętam ten koncert w Bilbao! Nikt nie
chciał z tobą jechać, więc ktoś musiał się poświęcić i cię
niańczyć… Zwłaszcza, kiedy wymachiwałaś stanikiem pod sceną!
– przypomniał mi. Spiorunowałam go wzrokiem.
–
Przynajmniej później miałeś mniej do
ściągania, gdy zacząłeś się do mnie dobierać w
samochodzie!
–
To była twoja wina – powiedział od
razu. – Twój głos w połączeniu z tą charakterystyczną chrypką
był niezwykle seksowny – Poruszył brwiami, a ja trzepnęłam go w
ramię.
–
Jednak mogłeś powstrzymać swoje
zapędy!
–
Niewinna i tak już nie byłaś –
wytknął mi język. Sapnęłam oburzona. – Mieszkasz gdzieś w
pobliżu? – Zagadnął zmieniając temat.
–
Niecałe piętnaście minut stąd –
wyjaśniłam. – A ty?
–
Ja trochę dalej, ale zawsze biegam przed
porannym treningiem – oznajmił patrząc na zegarek.
–
A więc Chelsea, tak? – spytałam
niewinnie z powrotem wskakując na rower.
–
Tak – potwierdził spoglądając na
mnie rozbawiony. Uniósł jedną brew ku górze. Wzruszyłam jedynie
ramionami.
–
Słyszałam, że to dobry klub –
mruknęłam.
–
Od kogo?
–
Od Grace – prychnęłam. – Keeepa,
nie gniewaj się, ale muszę już jechać. Jeśli się spóźnię
szefunio urwie mi głowę, a nie ukrywam… Byłoby mi jej szkoda.
–
Mi też, nie mógłbym już patrzeć na
tę ładną buźkę – puścił mi oczko.
–
Hiszpanie – zażenowana przewróciłam
oczami. – Nie zapomnij o tym, że miałeś do mnie zadzwonić! Do
zobaczenia! – Rzuciłam i odjechałam.
–
Do zobaczenia, pieszczoszku! Może
znacznie szybciej niż myślisz!
Lawirując
pomiędzy stolikami posyłałam klientom szerokie uśmiechy.
Uważałam, aby nie potknąć się o żadne buty, ale na szczęście
nic takiego nie miało miejsca. Odetchnęłam, gdy zniknęłam z sali
głównej i poprawiłam zaplecione chwilę przed rozpoczęciem pracy
dwa długie warkocze. Spojrzałam na zegar i z ulgą stwierdziłam,
że nadchodzi czas przerwy. Poinformowałam szefa, że idę coś
zjeść, na co zbył mnie machnięciem ręki, jakbym była natrętną
muchą. Zmrużyłam oczy, ale nic nie powiedziałam. Może jeszcze
nie do końca wybaczył mi piątkowy wybryk. Opadłam na krzesło i
zaczęłam wcinać przygotowany w domu lunch. Zapach warzyw, makaronu
oraz kurczaka przyjemnie drażnił moje nozdrza. Niebo w gębie!
–
Jesz jak świnia – usłyszałam głos
Grace, która znikąd pojawiła się obok mnie. – Pracując w tak
ekskluzywnej restauracji powinnaś mieć jakieś pojęcie o
panujących tutaj manierach – Powiedziała mierząc mnie
nieprzyjemnym spojrzeniem.
–
Nie jem na sali głównej, więc kij ci
do tego – odparłam mierząc do niej plastikowym widelcem, na
którego końcu wisiał smętnie listek sałaty. – W ogóle to
czemu zakłócasz mój spokój podczas przerwy? – Zapytałam.
–
Nie robię tego z własnej woli –
prychnęła. – Szef kazał ci się pospieszyć, bo nie wyrabiam ze
wszystkimi zamówieniami – Powiedziała.
–
Nie wierzę – mruknęłam robiąc
wielkie oczy. – Wielka Grace sobie z czymś nie radzi?
–
Nie zgrywaj idiotki, Alisa – wysyczała.
– Chociaż w sumie… Nie musisz się starać – Uśmiechnęła
się kpiąco. Odpowiedziałam jej słodkim uśmiechem posyłając w
jej stronę kawałek pomidora. Trafił idealnie w środek jej białej
bluzki. – Alisa!
–
Nie zaczynaj ze mną – warknęłam i
skończyłam swój posiłek. – I lepiej zrób coś z tą plamą…
Gdzie się podziały twoje maniery, Grace? – Spytałam niewinnie i
wyszłam z pomieszczenia. Słyszałam jak syczy za mną niczym
rozgrzana lokomotywa.
Grace
miała rację. Ale tylko w jednym. W restauracji panował spory ruch,
więc nie dziwiłam się, że nie ogarnia wszystkich zamówień. Jak
na złość dziś musiałyśmy radzić sobie we dwie, ponieważ
większość ekipy obsługiwała jakąś szalenie ważną konferencję
na drugim końcu miasta. Zdmuchnęłam z twarzy przeszkadzający mi
zabłąkany kosmyk włosów, kiedy spostrzegłam dwójkę nowo
przybyłych gości.
–
To są chyba jakieś jaja – szepnęłam
obserwując Kepę, który odsuwał Andrei krzesło. Szkoda, że nie
spadła. Wbiłam w nich zaciekawione spojrzenie. Andrea czule
pogłaskała jego dłoń, a ja wstrzymałam odruch wymiotny.
Wyprostowałam się jednak i ruszyłam w kierunku ich stolika,
zanim uprzedziła mnie Grace.
–
Tylko uważaj na jego buty – prychnęła.
W odpowiedzi posłałam jej całusa i podeszłam do stolika.
–
Dzień dobry! – przywitałam się
wesoło. Kepa spojrzał na mnie z uśmiechem, natomiast jego druga
połówka obdarzyła mnie niechętnym spojrzeniem. Cóż… Andrea
nigdy za mną nie przepadała. Odkąd te parę lat temu na dobre
pojawiła się w życiu Hiszpana uważała mnie za zło wcielone oraz
rozwydrzoną nastolatkę, która pojawiała się wszędzie tam, gdzie
ona sobie nie życzyła. Była święcie przekonana, że będę
stanowiła dla niej zagrożenie. Na każdym kroku próbowała
udowodnić mi swoją wyższość przyklejając się do Kepy jak rzep
przy każdej nadarzającej się ku temu okazji. Na początku nie
reagował będąc zakochany jak szczeniak. Nie winiłam go, bo oprócz
seksu i dobrych relacji nie łączyło nas nic poważnego. Owszem,
był moim pierwszym i prawdziwym zauroczeniem, ale nie zdecydowaliśmy
się na pójście w tym kierunku. Do dziś nie wiem, dlaczego tak
postąpiliśmy, ale w końcu każde z nas poszło w swoją
stronę. Kepa żył w szczęśliwym związku, a ja wyjechałam do
Londynu. I nasz kontakt się urwał. Historia jakich pełno na tym
świecie. – Co podać? – Zapytałam uprzejmie, gdy zapoznali się
z menu.
–
Nie mogę uwierzyć, że to naprawdę ty
– Andrea uśmiechnęła się do mnie, jednak ten gest nie obejmował
jej oczu. – Kepa wspominał mi o twoim pobycie w Londynie…
–
Nie bywam tu, tylko mieszkam –
odparłam.
–
Oczywiście – znów posłała mi
szeroki uśmiech, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy od takiego
ciągłego szczerzenia się nie boli jej szczęka.
–
Co polecasz? – usłyszawszy pytanie
Kepy szybko poleciłam im danie dnia. Po krótkiej chwili konsultacji
postanowili je zamówić. – Dziękuję – Odparł mrugając do
mnie, tak aby jego dziewczyna tego nie zauważyła. Ukryłam śmiech
zmierzając z zamówieniem w stronę kuchni. Z niewiadomych przyczyn
podobało mi się to, że postanowił odwiedzić restaurację, w
której pracowałam…
Zaczytując
się w lekturze najnowszego trzymającego w napięciu thrillera
Chrisa Cartera usłyszałam dźwięk powiadomienia. Wyciągnęłam
spod koca mojego niebieskiego Samsunga i przejechałam palcem po
ekranie. Użytkownik kepaarrizabalaga zaczął Cię obserwować.
Odłożyłam czytaną książkę na bok, po czym napisałam
wiadomość.
Szpiegujesz
mnie? ;)
Odpisał
natychmiast.
Przeglądałem
tylko, kogo obserwuje Twój brat… ;)
I
natknąłeś się na mnie?
Tak
jakoś wyszło ;) Poza tym… Nie można przejść obojętnie obok
Twoich zdjęć. Zwłaszcza tego.
Po
otrzymaniu tej wiadomości natychmiast nadeszła kolejna
przedstawiająca wyżej wymienioną fotografię. Poczułam jak moje
tętno momentalnie przyspiesza.
To
za dużo jak na Twoje niewinne oczy!
Wyrobiłaś
się, pieszczoszku ;)
KEPA!
Można
wiedzieć, kto jest autorem…?
Mój
chłopak ;) Gdybyś nie zwracał jedynie uwagi na moje zdjęcia w
stroju kąpielowym to dostrzegłbyś również inne :D
Punkt
dla Ciebie.
Nieświadomie
przygryzłam dolną wargę i również zaczęłam go obserwować.
Oderwałeś
mnie od książki, więc nie obraź się, ale do niej wrócę ;)
Po
tym jak użytkownik alisadelacruz zaczął mnie obserwować nie mogę
się obrazić ;) Przyjemnej lektury, pieszczoszku!
Miłego
wieczoru, irytujący Hiszpanie!
Odłożyłam
telefon na bok i sięgnęłam po książkę. Nie mogłam jednak
skupić się na dalszej fabule, dlatego z frustracją położyłam ją
na stoliku. Dopóki do mieszkania nie wrócił Matthew nie mogłam
pozbyć dziwnego uczucia, które ogarnęło mnie po wymianie
wiadomości z Kepą. Dreszczyk emocji? Podniecenie? Otrząsnęłam
się ze swoich myśli biorąc się za szykowanie kolacji. Matthew
przyjął moje poczynania wdzięcznym uśmiechem. Odpowiedziałam mu
tym samym czując, że to przy nim i w takiej scenerii jest moje
miejsce.
***
Witam!
Nie sądziłam, że tak szybko uda mi się napisać kolejny rozdział, ale jest :)
Mam w piątek obronę, więc możecie trzymać za mnie kciuki haha :D
Pozdrawiam ;*
No dobra, jestem i tu! Hmmm... tak jak ukochanej Kepy nienawidzę, tak przy chłopaku Alisy nie można przejść obojętnie. I tak jak Kepa mógłby wplątać się w romansik z kimś, z kim kiedyś było mu naprawdę dobrze, to jakoś kelnerka nie powinna tego robić. Chociaż niewiele wiem o jej miłości, to jednak wydaje się najlepszym facetem, bo jeżeli jest taki sam jak w filmach "Love, Rosie" albo "Zanim się pojawiłeś" to do szczęścia nic naprawdę nie potrzeba. Oczywiście wybuchłam śmiechem jak zaczepiła się o tego buta i od razu spodziewałam się naszego głównego bohatera w roli ofiary :D Pewnie będzie powtórka z rozrywki, która miała miejsce w 2013 (?) roku. Dobrze, że ja nie mam starszego brata XD bo pewnie urwałby mi głowę, ale jak to się stało, że tak nadopiekuńczy człowiek nie zobaczył, że coś narodziło się między siostrzyczką, a najlepszym przyjacielem? A może widział, jednak nie chciał przerywać im tej przyjemności ^^ Cudowne to opowiadanie jest! Weny i czekam na więcej <3
OdpowiedzUsuńAlisa i Kepa, a raczej ich rozmowy, rozwalają system :) Podczas ich przekomarzań śmieje się jak nienormalna! Te docinki są takie naturalne, aż dziwę się, że są w stanie w ten sposób ze sobą rozmawiać po wspólnej, dość obszernej historii ^^ Nie ma tutaj mowy o jakiejkolwiek niezręczności xD Para ma ze sobą wiele wspomnień, nie tylko tych dotyczących aktywności fizycznej ^^ Chciałabym zobaczyć Alisę wymachującą stanikiem na koncercie ;o Biedny Kepa pewnie nic nie pamięta z tamtego wieczoru, oczywiście mam na myśli aspekt muzyczny xD Bo jak niby chłopocyna miał się skupić, no jak? Zresztą, sama Alisa przypomniała jak to się wszystko skończyło haha.
OdpowiedzUsuńGrace ma się za niebwiadomo kogo, a z tego co można wyczytać pomiędzy wierszami, Alisa radzi sobie od niej o wiele lepiej. Może stąd powód jej niechęci do dziewczyny? Nie podoba mi się jej chamskie zachowanie oraz teksty. Zasłużyła sobie na małą zemstę w wykonaniu Alisy.
Szczękościsk atakuje! Kepa zaprosił swoją ukochaną na obiad do restauracji w której pracuje Alisa. Ciekawi mnie czy był to zbieg okoliczności czy perfidna premedytacja :) Od razu można wyczuć że dziewczyny nie pałają do siebie sympatią, choć próbują to jakoś ukryć. Zachowanie Andrei z przeszłości jest dowodem na to, że nie zawsze była pewna uczuć Kepy do własnej osoby i obawiała się obecności Alisy w promieniu kilku metrów. Ciekawe czy miała ku temu jakieś podstawy xD
Jakby mało nam było wymiany zdań pomiędzy Kepą i Alisą, to otrzymaliśmy na koniec ich rozmowę online xD Która wcale gorsza od tej na żywo nie była! Oni raczej nie potrafią inaczej ze sobą rozmawiać. A nie! Wcale oni ze sobą nie rozmawiają! Oni ze sobą perfidnie flirtują :P
Ja będę mocno trzymała! Chusteczki do innej prawy również przygotowałam ^^ Buziaki :*:*:*
Alisa i Kepa po raz kolejni na siebie wpadli, co obydwoje przyjęli ze sporą radością.
OdpowiedzUsuńLos widocznie robi wszystko, aby ta dwójka na dobre odnowiła ze sobą kontakt. Zresztą oni także nie mają nic przeciwko temu. Świetnie czują się w swoim towarzystwie i mogą rozmawiać godzinami. Na dodatek mają co wspominać. W przeszłości wiele ze sobą przeżyli i spędzali razem mnóstwo czasu doskonale się przy tym bawiąc, jak choćby na tym koncercie.
Jakim więc cudem nigdy nie postanowili spróbować być razem? Przecież oni są dla siebie stworzeni...
Grece jest strasznie irytująca. Wyraźnie ma coś do Alisy i na okrągło stara się uprzykrzyć jej życie. Dobrze, że Alisa się jej nie daje i również odpłaca się drobnymi złośliwościami.
Kepa postanowił zjeść obiad z Andreą w restauracji, gdzie pracuje Alisa, co raczej nie było przypadkiem.
Andrea wyraźnie nie jest zadowolona z odnowienia kontaktów swojego chłopaka z Alisą. Czyżby czuła zagrożenie tak jak kilka lat wcześniej?
Wymiana wiadomości między Kepą a Alisą była genialna. Oni są po prostu niemożliwi.
Nie mogę się wprost doczekać tego, co dalej się tutaj wydarzy. 😊
Trzynam mocno kciuki za jutrzejszą obronę.
Oj, szykuje się coś większego. Alisa i Kepa znów na siebie wpadli. Teoretycznie przez przypadek, ale ja w przypadki i zbiegi okoliczności nie wierzę. Co innego przeznaczenie. Ono wie, co nas czeka i założę się, że celowo znów połączyło drogi naszej dwójki.
OdpowiedzUsuńOgólnie uwielbiam rozmowy tej dwójki. Totalnie rozwalają system. Szczególnie takie wzajemne docinanie sobie. Urocze po prostu.
Choć oczywiście żadne z nich na razie tego nie widzi. Alisa jest szczęśliwa u boku obecnego chłopaka i na razie nie wygląda na to, by cokolwiek miałoby się się zmienić. Uważa się za spełnioną osóbkę, która ma wszystko czego potrzebuje. Nawet Grace nie może zniszczyć tego przekonania. Zresztą Grace to małpa i idiotka, na takie osoby nie ma nawet po co zwracać uwagi. No chyba, że występują w roli tarczy strzelniczej xd
Kurczę, teoretycznie na razie nic nie zapowiada jakiś większych problemów. Alisa traktuje Kepę jak zamknięty rozdział w swoim życiu, on jest po uszy zakochany w Andrei, wiodą sobie szczęśliwe życie, a dawny romans jest tylko wspomnieniem.
Ciekawi mnie tylko, czy Kepa specjalnie zabrał Andreę do restauracji, w której pracuje Alisa. Nie wygląda na to, ale faceci są w końcu nieprzewidywalni.
Strasznie ciekawi mnie, co wydarzy się dalej. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin.